Przed spotkaniem
Dla elblążan to był bardzo ważny mecz. Mając w perspektywie trzy wyjazdy z rzędu, w tym środowy pojedynek z ŁKS II Łódź, trzeba było dzisiaj wygrać. To już jest ten moment, aby gonić rywali, bo runda zmierza ku końcowi. A KKS Kalisz, mimo swojej wartości, jest chimeryczny, co dawało szanse miejscowym.
Dlaczego Olimpia wygrała?
Miała trochę szczęścia przy akcjach w obronie i ataku, ale ogółem nie popełniała prostych błędów. Widać, że drużyna trenera Karola Przybyły wie, co ma robić. Przede wszystkim zaczęła grać na swoim poziomie, bo przecież piłkarze w kadrze elblążan są doświadczeni. Swoje robi też obrona. Orest Thialo, Bartłomiej Mruk i Dawid Wierzba grają trzeci mecz z rzędu razem, po 90 minut. To procentuje. A defensywa poprzedniego gola straciła w 69 minucie spotkania z Resovią w Rzeszowie. Trzy kolejki temu.
Co ciekawe, Olimpia miała znacznie więcej klarownych sytuacji. Kto wie, jak potoczyłby się mecz, gdyby w 22 minucie Wojciech Maroszek zamiast przyjmować w polu karnym, strzelił z bliska do siatki.
W odpowiedzi ZKS zdobył gola. Minutę później Andrzej Witan kopnął na połowę gości, Wiktor Smoliński tak przedłużył, że Dawid Czapliński pobiegł skrzydłem i podał w szesnastkę. Tam wbiegł Oskar Kordykiewicz, ustawił sobie piłkę przyjęciem tak, że znalazł się przed golkiperem, a za chwilę, po jego rękach, trafił. Jeszcze w 39 minucie zagrywał on „nożycami” na głowę Dominika Kozery, ale z kilku metrów napastnik Olimpii nie pokonał bramkarza. Do przerwy 7:1 w strzałach na korzyść miejscowych. Kalisz, 0 celnych.
Druga połowa to momenty elblążan, jak dwa strzały Michała Kuczałka. W 55 minucie znalazł się przed bramkarzem, ale był zbyt blisko i trafił tylko w niego. Natomiast w 76 minucie, po podaniu Dawida Szałeckiego, strzelił groźnie, po dalszym rogu, ale czujny był Maciej Krakowiak. Swoje mógł zdobyć Oleksandr Yatsenko, natomiast po rajdzie, jego próba była niecelna.
Kalisz nie zagrażał bramce Olimpii. Jeszcze dodatkowo się osłabił. W 90 minucie druga żółta kartka Jakuba Głaza, za wymuszanie rzutu karnego.
KKS musiał atakować, ale nadziewał się na kontry. W 92 minucie Orest Tiahlo i Mateusz Kuzimski mieli tylko jednego defensora przed sobą, ale się pogubili. Po chwili Oleksandr Yatsenko z szesnastki, ale futbolówka poleciała nad poprzeczką.
W końcówce zakotłowało się pod bramką elblążan, ale w 97 minucie strzał Adriana Cierpki, z linii pola karnego, przechwycił przy słupku Andrzej Witan.
Coś drgnęło
Olimpia wróciła do gry o utrzymanie. Od trzech meczów nie przegrała, punktuje i strzela gole. Oprócz tego jest skuteczna w defensywie. Tak to powinno wyglądać na tym etapie. Punkty trzeba ciułać i korzystać z dobrej organizacji na boisku.
Przyszłość
Przed drużyną środkowy mecz w Łodzi z ŁKS II. A potem wyjazdowe spotkanie w Krakowie z Hutnikiem i Polonią w Bytomiu. Każdy punkt w tych meczach będzie kolejnym krokiem do osiągnięcia celu.
Olimpia Elbląg – KKS Kalisz 1:0 (1:0)
Kordykiewicz 23’
Czerwona kartka: Głaz (KKS) 90’ (za drugą żółtą)
Olimpia Elbląg: Witan – Czapliński (86’ Łaszak), Wierzba, Tiahlo, Mruk (72’ Szczudliński), Fadecki, Stępień (72’ Kuzimski), Szałecki (87’ Czernis), Kuczałek, Kordykiewicz ( 65; Yatsenko), Kozera
Napisz komentarz
Komentarze