Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Olimpia i Stomil na piłkarskim szlaku

Elbląg i Olsztyn. Największe miasta Warmii i Mazur. Przez lata oddzielone, współcześnie sztucznie połączone. Wraz z ich rozwojem, w siłę rosła również lokalna piłka nożna. Przed pierwszym od 11 lat pojedynkiem o punkty, pomiędzy Olimpią Elbląg i Stomilem Olsztyn, przypominamy zaskakująco młodą historię derbowej rywalizacji.
Olimpia i Stomil na piłkarskim szlaku

Gdyby przeanalizować historię obydwu miast, można dostrzec podobieństwa. Przechodziły one przez ręce Niemców i Polaków. Po I wojnie światowej znalazły się poza Rzeczpospolitą, po II zostały ponownie włączone w granice odrodzonej Polski. To wtedy zaczęła kiełkować tam polska piłka nożna.

Wpływ państwa

25 września 1945 roku podjęto decyzję, aby część powiatów z ziem odzyskanych (dawne Prusy Wschodnie) przyłączyć do powstałych wcześniej województw. W efekcie tych zmian, Elbląg wszedł w granice województwa gdańskiego. Jako miasto szczególnie związane z handlem morskim, pod względem historycznym i praktycznym, wybór ten raczej nikogo nie dziwił. Na dodatek jego położenie geograficzne i znaczenie, a także poziom miejskich zniszczeń, nie dawało wówczas zbyt wielu argumentów za uzyskaniem własnej administracji. Olsztyn był natomiast w lepszej sytuacji, bowiem stał się od razu największym ośrodkiem w swoim regionie i już od początku zyskał polityczne poparcie.

Podział administracyjny miał kluczowe znaczenie w historii pojedynków Olimpii i Stomilu. Te kluby zaczynały rywalizację w odrodzonej lidze od rozgrywek regionalnych, toczonych w granicach nowych województw. W efekcie drużyna z Elbląga mierzyła się z zespołami z Trójmiasta i okolic. Stomil w tym czasie walczył w lidze z zupełnie innymi oponentami. A fakt, że obie ekipy nie potrafiły awansować wyżej sprawił, że jeszcze długo nie mogły rywalizować się na piłkarskim szlaku jednak zdarzały się czasem pojedyncze spotkania. W sezonie 1947/48 Olimpia zagrała towarzysko z zespołem Społemu Olsztyn i był to początek "trwałych kontaktów sportowych", jak pisały media.

Opisana sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w 1975 roku, gdy Elbląg uzyskał status miasta wojewódzkiego. Państwo wsparło biedne miasto, co miało wpływ również na rozwój lokalnego sportu. Olimpia zaczęła się wówczas liczyć w grze o ówczesną drugą ligę i dopięła swego w 1976 roku. W tym czasie do przodu zaczęły iść także sprawy Stomilu, który za sprawą Olsztyńskich Zakładów Opon Samochodowych, zyskał poważnego mecenasa. A tam gdzie pieniądze, tam pojawia się szansa na poważny futbol.

Sponsor motywował

Sezon 1980/81. Druga liga, według obecnej nazwy, wystartowała po reformie. Te rozgrywki, na trzecim poziomie, odbywały się poprzednio w ośmiu grupach, co postanowiono wtedy zmienić. Efektem zmian było więc utworzenie czterech grup na owym szczeblu. To dzięki tej reorganizacji rozpoczęła się boiskowa przygoda Olimpii Elbląg i Stomilu Olsztyn. Kluby te trafiły wówczas do tej samej grupy, dzięki czemu mogły po raz pierwszy sprawdzić, która ekipa jest lepsza.

0:0. To tak, w Olsztynie, wystartowała sportowa historia zmagań tych zespołów. Wtedy nikt nie przypuszczał, że elblążanie zaczynają najlepszy okres w swojej historii. 7 - to liczba sezonów w ciągu ówczesnej dekady, w których Olimpia grała na zapleczu elity.

Premierowe starcie przed własną publicznością miało swoją wagę. Ewentualna wygrana dawała Olimpii komfort przed istotnym pojedynkiem w Warszawie z tamtejszą Polonią, bezpośrednim rywalem w walce o awans. Stomil nie drżał o utrzymanie, ale nie zamierzał gospodarzom ułatwiać sprawy.

– Na dobrym poziomie faworyci grali tylko przez 25 minut drugiej połowy – pisały „Wiadomości Elbląskie”. To wystarczyło, chociaż ten pojedynek nie układał się miejscowym od pierwszego gwizdka sędziego. W pierwszej części spotkania błąd Jacka Burkhardta i gol gości. Kolejna odsłona to jednak popis Olimpii Elbląg. Trzy gole gospodarzy i historyczny triumf.

Efektowne zwycięstwo zostało wykorzystane. W późniejszym czasie drużyna Olimpii ograła opisanych warszawiaków i znów znalazła się w pierwszej lidze. Graczom z Elbląga zależało na awansie, nie tylko dlatego, że był to sukces sportowy. Państwowi dobroczyńcy, czytaj miejscowe zakłady pracy, finansowali ich etaty... dopóki ci mieli szanse na promocję.

Podwójny sukces

Olimpii Elbląg powinęła się noga w 1984 roku, gdy na jeden sezon znów znalazła się w trzeciej lidze. Tam od wielu lat grał już Stomil Olsztyn. Pierwszy pojedynek odbył się na boisku Dumy Warmii. To nie był jednak udany występ dla gospodarzy. Przyjezdni po raz pierwszy w historii zdobyli stadion derbowego rywala. Olimpia, po bramkach Borosa i Michalskiego, wygrała 2:1. A rewanż w Elblągu także był dla Żółto-Biało-Niebieskich przyjemny, ale nie tak łatwy. W 54 minucie Jacek Spychalski zagrał z kilkudziesięciu metrów do wchodzącego w pole karne Adama Gorzącha. Jego strzał był lekki, ale piłka wtoczyła się między słupki. To wystarczyło do kolejnej wygranej.

Po meczu odbyła się pierwsza w historii elbląskich pojedynków konferencja prasowa. – To był dla nas jeden z najsłabszych występów. Za mało było płynności w grze, zbyt dużo chaosu, przypadkowości – mówił trener Stomilu Jerzy Rejdych. – Spotkanie było zacięte, sporo było niecelnych podań, wynikających z nerwowości gry o dużą stawkę. Rywal sprawiał wiele kłopotów swoją ruchliwością, szybkim startem do piłki. – opisywał Józef Bujko, trener Olimpii. – Piłkarze obu drużyn grali ostro, ale bez brutalności – dodawały „Wiadomości Elbląskie”. Derby to derby.

Łabędzi śpiew

Przed ligową kampanią w sezonie 1991/92, obie drużyny znalazły się po raz kolejny w trzeciej lidze, ale już tym razem w oddzielnych grupach. Olimpia wcale nie była faworytem do awansu w grupie gdańskiej. W poprzednim sezonie była ledwie 15. Stomil natomiast kręcił się w górnej części swojej tabeli. Hierarchia zaczynała się zmieniać, a Elbląg powoli odczuwał wiatr kapitalistycznych reform, które miały wpływ także na sport.

Sezon układał się elblążanom jednak zaskakująco. Dobra postawa w kluczowym momencie kampanii dała Olimpii trzecie miejsce i baraże o awans. Rywalem był zespół z "olsztyńskiej" grupy (obejmowała Mazowsze). O promocję walczyło tam kilka klubów. Po wyrównanym sezonie pozycję premiowaną awansem zajął Stomil, przez co to Ursus Warszawa zagrał w barażach z Olimpią. Drużyna elblążan dała radę, ale ów sukces był dla ZKS osiągnięciem ponad stan. – Myśleliśmy, że dzięki temu awansowi otworzą nam się drzwi do wielu firm jednak okazało się, że tych sponsorów nie było – mówi Janusz Buczkowski, ówczesny kapitan Olimpii.

Drużyna z Elbląga od początku sezonu walczyła o utrzymanie. Stomil z resztą także nie okupywał górnych rejonów tabeli. Przed pierwszym ligowym starciem tych zespołów, na tak wysokim poziomie, olsztynianie znajdowali się tylko w nieznacznie lepszej sytuacji.

Forma i pozycja Olimpii w krajowej piłce mogła nieco rozluźnić atmosferę w Stomilu, przed pierwszymi derbami w tamtym sezonie. Olsztyn dostrzegał, że ZKS nie radzi sobie najlepiej i kuleje tam przede wszystkim atak. „Gdy więc po rozpoczęciu II-ligowego sezonu sprowadzono do Elbląga znanego także w Olsztynie Łotysza Janisa Interbergsa, kibice Olimpii spodziewali się, że duet ten będzie zaliczał się do grona najbardziej bramkostrzelnych”, pisała Gazeta Olsztyńska, nawiązując do drugiego gracza Michaiła Czesnakowa.

Olimpia remisowała z Polonią Warszawa, ogrywała Sandecję czy słabą Cracovię, ale miała swoje problemy. „Później zaczęły z Elbląga dochodzić wieści, że klub jest w coraz większych tarapatach finansowych, zalega z wypłatami premii i niektórzy zawodnicy traktują swoje powinności bez pełnego zaangażowania”, informowała lokalna gazeta. „Piłkarze Stomilu muszą zwrócić uwagę na skuteczną grę obrońców gości”, analizowała. Okazało się, że dziennikarze mieli rację, co do defensywy, ale nie docenili napastników.

Trener gospodarzy Jerzy Budziłek miał przed spotkaniem powody do zmartwień, bowiem po poprzednim meczu z Wisłoką Dębica za kartki pauzowali najlepszy strzelec Cezary Baca oraz Janusz Prucheński. Tych napastników zastąpili wkrótce Sławomir Opaliński i Andrzej Biedrzycki. – Mecz z Olimpią jest dla nas szczególnie ważny, gdyż rywale też zajmują dalekie miejsce. Jest to więc spotkanie o cztery punkty. Myślę, że nawet w osłabionym składzie stać nas na zwycięstwo – mówił szkoleniowiec.

Sobota, godzina 13:00. Słoneczna pogoda. Rzędy drewnianych ławek stadionu przy al. Piłsudskiego 69a wypełniły się na głównej trybunie. Na pozostałych miejscach widać było dużo wolnej przestrzeni, ale najbardziej uwagę przykuwała trybuna vis a vis wejścia na murawę. W ogóle znamienne było to, że właśnie tam, poniżej olimpijskich kół, zasiedli fani Olimpii Elbląg. Na środku trybuny, bez jakiegokolwiek kordonu policji. Machali, śpiewali i podskakiwali oraz wywiesili swoje flagi na większości pobliskiego ogrodzenia. Słychać było także głos nakręcanej strażackiej syreny. Wokół placu gry spacerowali policjanci. Piękne, piłkarskie lata.

W takiej otoczce i atmosferze toczył się pierwszy pojedynek Stomilu Olsztyn z Olimpii Elbląg na zapleczu elity. Gospodarze w 15 meczach wygrali 3 razy, natomiast Olimpia - cztery. To nie było zatem starcie na szczycie. 

Jednak goście mieli powody do radości. A na to się nie zanosiło. Stomil atakował, a strzały Opalińskiego, Żukowskiego czy Szulżyckiego, który w 61 minucie trafił futbolówką w poprzeczkę, mijały bramkę przyjezdnych. 

Po wielu minutach ataków i wzajemnych akcji, Olimpia zdobyła gola. W 75 minucie na boisko wszedł Janis Interbergs. On wypracował w 81 minucie niespodziewaną bramkę. „Interbergs kopnął piłkę tak, że but spadł mu z nogi i poleciał na kilkanaście metrów, natomiast piłka wolno potoczyła się wzdłuż bramki. Dopadł do niej Czesnakow i z bliska umieścił w siatce”. Stomil chciał wyrównać jednak narażał się na kontry. To w takiej akcji, futbolówkę znów przejął strzelec pierwszego gola, po czym w 85 minucie przelobował bramkarza, zapewniając trzy punkty elblążanom. 

Przed meczem „Gazeta Olsztyńska” po raz kolejny zachęcała kibiców do wytypowania wyniku. Można było wypełnić ciekawy kupon. Ciekawe, czy ktoś trafił…

Po porażce z Petrochemią Płock 0:3 degradacja Olimpii stała się jednak faktem. W takiej atmosferze drużyna przygotowywała się do rewanżowego starcia. A tak prestiżowego pojedynku nie można było rzecz jasna odpuścić. 

Na boisku trochę się działo i to w okolicach obu bramek. Dobrej sytuacji dla gospodarzy nie wykorzystał napastnik Nowosielski. W odpowiedzi akcję gości powstrzymał bramkarz Jarosław Talik. W 40 minucie atakujący elblążan dopiął swego. Jemu piłka nie przeszkadzała, więc zdołał minąć dwóch graczy i zdobyć gola. Gdy miejscowi zaczęli bronić korzystnego rezultatu, w 77 minucie Sokołowski efektownie strzelił z dystansu i dał remis przyjezdnym. Stomil na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu wywalczył ważny punkt i utrzymał się potem w lidze.

Dwa światy

Lata 90-te i początek XXI wieku to czas Stomilu. Regularna gra w pierwszej lidze i 9 sezonów z rzędu w elicie krajowego futbolu. W analogicznym czasie Olimpia ogłosiła upadłość i znalazła się na kilka lat w III lidze. 

Gracze w Elblągu strajkowali, wyjeżdżali za granicę, a poziom sportowy nie pozwalał na marzenia o rychłym awansie. To były już dwa różne futbolowe światy, które tylko w wyjątkowych okolicznościach mogły się spotkać. W efekcie elblążanie częściej mogli rywalizować w zasadzie tylko z rezerwami olsztyńskiej drużyny. To wiele mówiło.

Stomil Olsztyn grał z Legią Warszawa, Widzewem Łódź, czy Polonią Warszawa. W tym czasie Olimpia nie zanotowała ani jednego progresu sportowego. Po wycofaniu się w rundzie jesiennej sezonu 1996/1997 człapała na czwartym poziomie. Elbląg potrzebował wsparcia mentalnego i finansowego.

Na początku XXI wieku do miasta powrócił Adam Fedoruk. Pojawił się sponsor i prezes sekcji piłkarskiej Leszek Wójcik. Olimpia Elbląg ze wsparciem grającego trenera oraz jego syna Adriana Fedoruka, wywalczyła pierwszy od 11 lat awans i znalazła się w ówczesnej trzeciej lidze. A na dodatek zdobyła wojewódzki Puchar. Wygrana w meczu o trofeum z rezerwami Stomilu Olsztyn była zajawką kolejnego pojedynku.

Olimpia Elbląg w 1/16 finału Pucharu Polski wylosowała pierwszą drużynę tego klubu. Gospodarze zaczęli dobrze jednak z każdą kolejną minutą przewaga gości była coraz bardziej widoczna. Pierwszego gola strzelił Paweł Holc, trafiając futbolówkę szczupakiem. Wykorzystał zagranie Marcina Szulika. W 62 minucie Jackiewicz w sytuacji sam na sam zrobił co trzeba, a w 83 minucie Paweł Holc znów zdobył bramkę. Honorowego gola dla gospodarzy strzelił w 86 minucie Piotr Moneta. 

Taki rezultat nie mógł dziwić. - Dla nich piłka to praca. My poza graniem mamy jeszcze inne obowiązki zawodowe. Jesteśmy amatorami i myślę, że jak na amatorów i tak dużo osiągnęliśmy. Cieszę się, że zdobyliśmy przynajmniej honorową bramkę, dla kibiców. Chcieliśmy zagrać jak najlepiej umiemy, żeby nie było blamażu. I nie było – mówił po zawodach zdobywca jedynej bramki dla Olimpii. – W Elblągu było widać różnicę pomiędzy nami a gospodarzami – skomentował Paweł Holc.

Kryzys zawitał wkrótce także i do Olsztyna. Po upadku Stomilu, oba klubu spotkały się w sezonie 2005/06 w III lidze. Na olsztyńskim stadionie gospodarze wyszli na murawę w czerwonych strojach, a piłkarze gości mieli w rękach klubowe flagi. Remis 0:0 był kolejnym krokiem Olimpii Elbląg do awansu. Pojedynek rewanżowy przyciągnął na trybuny rzeszę kibiców, w tym grupę fanów gości. Starcie rozstrzygnął w 75 minucie Krzysztof Wierzba, który pokonał po rzucie karnym Piotra Skibę.

Podwójna gra

W sezonie 2006/07 Stomil zdołał wydostać się z regionalnych rozgrywek. Na wyższym poziomie wprowadzono jednak reorganizację. W efekcie utrzymywało się tylko kilka najlepszych ekip. Każde punkty były bardzo istotne.

Stomil pokonał u siebie Olimpię, mimo że to goście pierwsi strzelili gola. W 11 minucie Michał Gruszczyński podał na głowę Piotra Trafarskiego, a ten ucieszył fanów przyjezdnych. Po chwili w 19 minucie Łukasz Suchocki wyrównał, trafiając między słupki. W 79 minucie Łukasz Suchocki znów pokonał bramkarza, co dało trzy punkty gospodarzom.

W obydwu ligowych pojedynkach w barwach Olimpii grał rodowity... olsztynianin, Arkadiusz Koprucki. - Każdy mecz derbowy wyzwala dodatkową adrenalinę. Ja bardzo lubiłem grać w meczach, które wyzwalają dodatkowe emocje. Na trybuny przychodzi więcej ludzi niż na zwykły mecz, jest fajna atmosfera, są oprawy. Wiadomo że mecze Stomilu z Olimpią zawsze elektryzują fanów obu drużyn, bardzo miło wspominam występy w tych derbach – mówi.

To akurat on strzelił pierwszego gola w rewanżowym spotkaniu. Wykorzystał dośrodkowanie Pawła Nowackiego, idealnie dostawiając głowę. Kolejną zdobył Damian Sędziak, po indywidualnej akcji. Trzeciego gola wpisał na swoje konto niejaki Anton Kołosow, debiutujący w składzie gospodarzy. Szkoleniowiec elblążan Tomasz Wichniarek nie ukrywał, że jego ekipa mogła wygrać jeszcze wyżej.

Po efektownym 3:0 Arkadiusz Koprucki stał się bohaterem elbląskich kibiców. A potem, ku ich zaskoczeniu, wzmocnił największego rywala. - W Olimpii podpisałem kontrakt na 2 lata. Po półtorarocznym pobycie w Elblągu dostałem telefon ze Stomilu, a wtedy to była wyższa liga i klub z mojego rodzinnego miasta. Zawsze nasze drogi ze Stomilem jakoś się rozmijały, jednak na tamten moment takiej szansy nie mogłem odrzucić i zdecydowałem się przyjąć ofertę – opowiada. Okazało się, że wkrótce jego śladem pójdą inni.

Natomiast po ligowych potyczkach, obie drużyny spotkały się w 1/2 finału wojewódzkiego pucharu, w którym to jednak olsztynianie wygrali 3:1.

Gęsta atmosfera

Stomil utrzymywał się w trzeciej lidze, a Olimpia, po rocznej banicji, znów znalazła się tych rozgrywkach. Szkoleniowcem elblążan został Tomasz Arteniuk. Dla niego i drużyny starcia derbowe nie były jednak najmilsze.

Olimpia przegrała wyjazdowy pojedynek 0:2. Gospodarze byli w korzystniejszej sytuacji, ponieważ przyjezdni mieli za sobą niedawną dogrywkę w spotkaniu pucharowym z Pogonią Szczecin i krótki okres regeneracji, co Stomil potrafił skrzętnie wykorzystać. W 36 minucie Bogdan Miłkowski asystował przy bramce Łukasza Suchockiego (trzeci gol w derbach), natomiast w 61 minucie to Paweł Alancewicz zmieścił futbolówkę między słupkami. Starcie w Elblągu nie odbyło się i PZPN przyznał walkower olsztynianom.

Jednak rok później Olimpia zdołała zagrać na własnym stadionie z tym rywalem. Wtedy to elblążanie odważnie szykowali się do wywalczenia awansu na zaplecze elity. Stomil był jednym z głównych rywali, co tylko zwiększało emocje. A te podgrzewał Tomasz Arteniuk mówiąc, że raczej dużej uprzejmości nie ma co się spodziewać na boisku.

Jego ekipa miała ogromne wsparcie z trybun. Na murawie miejscowym jednak szło jak po grudzie. Olimpia mogła prowadzić w 60 minucie, ale rzut karny obronił Rafał Gikiewicz. W 80 minucie rezerwowy Łukasz Tumicz trafi po rzucie rożnym i zrobiło się nerwowo w szeregach gospodarzy. Wtedy to sprawy w swoje nogi wziął Anton Kołosow, dając wyrównanie w 90 minucie. Ten wynik nie zadowalał żadnego trenera. – Olimpia grała długie piłki i to nie jest pomysł na grę. Przewyższaliśmy ich kulturą gry – mówił Tomasz Kaczmarek. – W pierwszej połowie drużyna była zbyt zmotywowana. OKS miał dwa strzały. Pokazaliśmy, że to my jesteśmy najlepszą ekipą na Warmii i Mazurach – odpowiadał Tomasz Arteniuk.

Na boisku Stomilu gospodarze łatwo sobie poradzili. W 20 minucie Paweł Głowacki trafił z rzutu wolnego. Chwilę potem z 30 metrów gola strzelił Robert Tunkiewicz, a tuż przed przerwą Paweł Alancewicz pokonał elbląskiego bramkarza. W 86 minucie Robert Łukasik ustalił rezultat na 4:0. To było jednak pyrrusowe zwycięstwo olsztynian. Olimpia wygrała ligę i awansowała, ale rok później, po degradacji tego zespołu, to Stomil plasował się wyżej w hierarchii polskiego futbolu.

Derby, prawdziwe derby

Gdyby przyjrzeć się klubom w naszym regionie, to Olimpia Elbląg i Stomil Olsztyn osiągnęły najwięcej w perspektywie tego tysiąclecia. A czasy PRL i lata 90-te na przemian także należały do tych ekip. To one od lat reprezentują nasze województwo na szczeblu centralnym. Pojedynki pomiędzy nimi są zatem największym derbowym wydarzeniem w skali lokalnej.

Pierwszy raz, po 4109 dniach, 587 tygodniach, po równo dekadzie, Olimpia Elbląg zagra ligowy pojedynek ze Stomilem Olsztyn. W tym czasie w obu klubach zmieniło się mnóstwo rzeczy, przewinęło się mnóstwo osób i właścicieli. Jednak niezmienny pozostał fakt, że te derby nadal będą przyciągać uwagę fanów.

Przebieg rywalizacji

1980/81

II liga, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 3:1, 0:0

1984/85

II liga, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 1:0, 2:1

1991/92

I liga, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 1:1, 2:0

2001/02

1/16 finału Pucharu Polski, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 1:3

2005/06

III liga, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 1:0, 0:0

2007/08

II liga, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 3:0, 1:2

1/2 finału Pucharu WMZPN, Stomil Olsztyn - Olimpia Elbląg 3:1

2009/10

II liga, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 0:3 walkower, 0:2

2010/2011

II liga, Olimpia Elbląg - Stomil Olsztyn 1:1, 0:4

16 meczów, 6 zwycięstw Olimpii Elbląg, 4 remisy, 6 zwycięstw Stomilu Olsztyn, bramki 18:22

źródło: własne, "Wiadomości Elbląskie", "Gazeta Elbląska", „Gazeta Olsztyńska”, info.elblag.pl, naszemiasto.pl, stomil.olsztyn.pl, wikipedia.pl , e-olimpia 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Wjk 09.08.2022 19:08
Dobrze to napisane i fakt jest jeden..ELBLĄG TO POMORZE I ŻADNE TO NIE SĄ DERBY

Kibic Olimpii 09.08.2022 15:29
Szanowna Redakcja zapomniała wspomnieć, że oprócz tego że usiedliśmy na miejscu fanów gospodarzy to jeszcze biegaliśmy z klubową flaga po bieżni boiska. A to nie lada był wyczyn. Nie do powtórzenia ha ha

Reklama
Reklama