Sprawa zaczęła się od komentarza Roberta Kolińskiego, który miał dotyczyć zorganizowania w Elblągu Marszu Wyklętych, działacz Lewicy wówczas pisał tak:
„22 lutego ukazała się informacja, że ulicami Elbląga ma przejść marsz, który fetować będzie tzw. żołnierzy wyklętych, w tym pospolitych morderców, jak Rajmunda Rajsa, ps. Bury czy Zygmunta Szendzielarza, ps. Łupaszko. Żołnierze podziemia niepodległościowego całkiem słusznie nazywani byli „przeklętymi”. Tacy „bohaterowie” jak „Łupaszko” czy „Bury” dokonywali makabrycznych zbrodni na mieszkańcach Białostocczyzny. Ich ofiary ginęły głównie dlatego, że były innej narodowości niż polska. W miejscowości Puchały Stare tzw. „wyklęci” w 1946 roku rozstrzelali 30 białoruskich furmanów, zaś we wsi Zaleszany żywcem spalili 16 cywilów.
Pomimo naszych apeli do radnych miejskich i Witolda Wróblewskiego – Prezydenta Miasta Elbląga, włodarze pozostali głusi na sprawę swojego wątpliwego moralnie patronatu nad związanym z obchodami tzw. Biegiem Wilczym Tropem. Ośmielone tym środowiska skrajnej prawicy i grupy jawnie neofaszystowskie postanowiły zorganizować prowokacyjny marsz ulicami naszego miasta. Organizatorem tego haniebnego wydarzenia są m.in. Obóz Narodowo-Radykalny oraz Młodzież Wszechpolska, które w sposób jawny odwołują się do swych przedwojennych, faszystowskich i antysemickich korzeni. "
Jacek Władysław Gierwatowski między innymi po tym komentarzu postanowił skierować przeciwko Robertowi Kolińskiego akt oskarżenia do sądu, w którym domagał się od działacza lewicy przeprosin i wpłaty 2 tysięcy zł na cele społeczne.
Sąd pierwszej instancji umorzył postępowanie, z kolei apelacja skutkowała koniecznością przeprowadzenia postępowania przed Sądem Rejonowym w Elblągu.
Dziennik Bałtycki przytoczył słowa sędziego rozpatrującego sprawę:
Obóz Narodowo-Radykalny stosuje te same symbole i nazwy, co jawnie faszystowska organizacja z II RP. W swojej deklaracji ideowej pisze, że jest przeciwko demokracji i za ustrojem hierarchicznym. To jest właśnie totalitaryzm. Nazywajmy rzeczy po imieniu
- przytacza Dziennik Bałtycki słowa sędziego.
Działacze ONR złożyli skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który odrzucił ich wniosek.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Roberta Kolińskiego i działacza ONR:
- Cieszę się, że to elbląski sąd i obywatel Elbląga wywalczył to bardzo ważne dla, nie popadając w przesadę, ale całej Polski orzeczenie. Sąd w nim nie tyle potwierdził faszystowski charakter ONR, ile wydał wyrok na korzyść wolności słowa w Polsce
- komentuje Robert Koliński.
- Uznał, że na podstawie tego w jaki sposób członkowie stowarzyszenia o sobie mówią, jak się ubierają i jakiej używają symboliki, można określać ich w ten sposób zgodnie z prawdą. Bardzo się cieszę z tego rozstrzygnięcia. Mam nadzieję, że otworzy ono oczy decydentom rządzącym naszym krajem i miastem. Pamiętamy przecież sprawę choćby udostępniania pomieszczeń ratusza staromiejskiego do organizacji imprez m.in. ONR właśnie, czy temat niechlubnego patronatu prezydenta miasta nad imprezami i marszami współorganizowanymi przez to stowarzyszenie. Mam nadzieję, że lekcja ta przemówi do wyobraźni parlamentarzystom w Warszawie, ale również władzom elbląskiego ratusza.
Wiele osób pyta mnie dziś również, czy konsekwencją tego wyroku powinna być delegalizacja ONR, zgodnie z Konstytucją zabraniającą funkcjonowania w naszym kraju organizacji o charakterze m.in. faszystowskim.
Uważam, że taki wniosek powinien zostać złożony. Mam nadzieję, że mój wyrok będzie przyczynkiem do zainicjowania tego procesu. Jako Polacy mamy doświadczenia z faszyzmem, na który nie powinno być miejsca w życiu publicznym
- dodaje Koliński.
Przedstawiciel ONR do czasu, kiedy nie pozna uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego nie komentuje publicznie sprawy, ale jak dodaje zrobi to jak tylko zapozna się z uzasadnieniem.
Łukasz Nosarzewski
Napisz komentarz
Komentarze