Cała sytuacja rozpoczęła się od telefonu na numer stacjonarny. Dzwoniący do 60-latki mężczyzna podał się za policjanta i poinformował o prowadzonych działaniach przeciwko oszustom. Poprosił by kobieta zadzwoniła pod nr 997. Ta uczyniła to, jednak na linii dalej pozostał oszust, który potwierdził (już jako dyżurny) słuszność sprawy. 60-latka została poproszona o to by spakować do reklamówki wszystkie pieniądze jakie ma w domu oraz złotą biżuterie i… wyrzucić przez okno. Tam pod oknem stał już „policjant po cywilnemu”.
Oszuści zachęceni łatwością pozyskania pieniędzy namówili kobietę by ta w ramach kontynuowania akcji przeciwko oszustom tym razem bankowym, poszła do placówki banku i wzięła pożyczkę w wysokości 12 tysięcy złotych. Kobieta to również uczyniła. Pieniądze przekazała następnie kolejnemu „policjantowi po cywilnemu”, który czekał przed bankiem. Teraz miała już tylko wrócić do domu a tam pieniądze miały jej być zwrócone. Jak nie trudno się domyślić tak się jednak nie stało. Kobieta zrozumiała, że została oszukana i zgłosiła sprawę na policje tym razem tę prawdziwą. Łącznie w ręce oszustów przekazała nieco ponad 50 tysięcy złotych. Historię oraz przebieg sytuacji publikujemy ku przestrodze oraz aby pokazać mechanizm oszustwa.
Policjanci po raz kolejny przestrzegają oraz apelują do opiekujących się starszymi osobami o rozmowy i wyczulanie ich na tego typu sytuacje.
Jak działa metoda na "policjanta" o tym rozmawialiśmy jakiś czas temu w studiu z komisarzem Krzysztofem Nowackim, oficerem prasowym KMP w Elblągu.
kom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu/Łukasz Nosarzewski
Napisz komentarz
Komentarze