W drugiej lidze tak naprawdę nigdy nie można być pewnym swojej przewagi. Olimpia znajdowała się przed tym pojedynkiem na czwartej pozycji, a Hutnik okupował dolne rejony tabeli, przyjmując regularnie grad bramek od rywali. Dziurawa obrona spotkała się z najlepszą defensywą ligi. I co się stało? Faworyt przegrał i to grając przez większość czasu w przewadze. Futbol w czystej postaci.
Skład przyjezdnych był osłabiony, ale nie może to tłumaczyć postawy ZKS. Za kartki pauzować musieli Marcin Czernis i Łukasz Sarnowski, natomiast nadal zespołowi nie pomaga Marcin Rajch, który zmaga się z kontuzją. W ich miejsce pojawili się kolejni młodzieżowcy, czyli Jakub Branecki i Konrad Łabecki. Ten drugi wyróżnia się w IV lidze, w barwach rezerw.
Miejscowi otworzyli wynik w 19 minucie, gdy rzut karny wykorzystał Krzysztof Świątek. Olimpia miała przewagę, ale z tego niewiele wynikało. W 26 minucie Jan Senkevich posłał piłkę w poprzeczkę. Hutnik rzucił jeszcze koło ratunkowe elblążanom, gdy w 34 minucie z boiska wyleciał Dominik Zawadzki, otrzymując drugą żółtą kartkę. Jednak ekipa trenera Przemysława Gomułki nie skorzystała z przewagi.
Hutnik próbował więc zaskoczyć gości z kontry. W jednej z takich akcji Mark Assinor przegrał pojedynek z Andrzejem Witanem. Bramkarz zespołu Olimpii skapitulował jednak w 89 minucie za sprawą kolejnego gola Krzysztofa Świątka. Zryw przyjezdnych dał bramkę Macieja Famulaka w 90 minucie, ale to było wszystko, co mogła zrobić Olimpia w tych zawodach. Dla gości to bardzo rozczarowujący wynik, zwłaszcza po poprzednich solidnych występach.
Hutnik Kraków - Olimpia Elbląg 2:1 (1:0)
1:0 – Świątek 19’, 2:0 – Świątek 89’, 2:1 – Famulak 90’
Olimpia Elbląg: Witan - Turzyniecki (81' Wierzba), Wenger, Piekarski, Jakubczyk, Branecki (77' Filipczyk), Łabecki, Senkevich (81' Milanowski), Danilczyk (60' Famulak), Stasiak, Wojtyra
Napisz komentarz
Komentarze