Przeczytaj relację i zobacz zdjęcia z wygranej z Wisłą Puławy tutaj
Szkoleniowiec elblążan często przypomina, że pracował za granicą, z zagranicznymi trenerami i piłkarzami. Porównuje więc naszą ligową rzeczywistość do zachodu i przenosi stamtąd te pomysły, które mogą dać przewagę nad rywalami, a także trochę zrewolucjonizować swojskie myślenie o futbolu. Nawet na niższym poziomie. A od takiego musi zacząć szef miejscowego zespołu, aby budować swoją markę w Polsce.
Olimpijski charakter
To właśnie zagraniczny trener, czyli Diego Simeone z Atletico Madryt, powiedział kiedyś, że gdy inni śpią, to inni pracują. Może dlatego jego ekipy potrafiły zaskakiwać możnych piłkarskiej Europy i wbiły się tak jak klin w szczeliny futbolowego betonu na Starym Kontynencie. Analizując postawę elblążan, można znaleźć sporo podobieństw do hiszpańskiego projektu, zachowując oczywiście proporcje.
Za nami wakacje, a więc okres intensywnej pracy i wielu meczów Olimpii. Nasza ekipa zagrała już 11 spotkań, z czego 10 nie przegrała. I to z rzędu. Jest to już duży materiał, po którym można pokusić się o wniosek, w jakim kierunku zmierza drużyna miejscowych.
Nawet gdy Olimpii nie idzie łatwo, punktuje. Jest w tym trochę szczęścia, umiejętności, indywidualnych postaw. Drużyna ma szkielet, w postaci solidnego bramkarza, wartościowych młodzieżowców i ludzi, którzy potrafią strzelać gole.
W kwestii szkoleniowej Olimpia to, co najlepsze, wypracowuje, oczywiście jak na możliwości piłkarzy w drugiej krajowej lidze. Natomiast w zespole pojawiło się coś, czego nie można wykreować na treningach. - Charakter w tej drużynie jest od zawsze. Nieważne czy jest to 1, czy 90 minuta. Widać to było w pierwszym meczu z Polkowicami, w Pucharze Polski, z Bałtykiem Gdynia, czy dzisiaj – mówi Przemysław Gomułka.
Gol w Lublinie w 89 minucie. Wygrana po karnych z Garbarnią w Pucharze Polski. Gol w 85 minucie z KKS Kalisz. Gol w 82 minucie w Siedlcach. Gol w 89 minucie z Wisłą Puławy. A do tego gol w 5 minucie z Kaliszem, w 4 minucie ze Śląskiem II, w 4 minucie ze Zniczem, w 10 i 12 z Bałtykiem.
Fakty są właśnie takie. Jednak samym charakterem na boisku nie wygrasz. Dostrzegają to także rywale Olimpii.
Elastyczni i niewygodni
Po meczu z Lechem II Poznań wypowiadał się trener rezerw mistrza Polski. – Olimpia to zespół nieprzewidywalny, elastyczny taktycznie. Te ostatnie spotkania grali czwórką z tyłu, ale na Znicz Pruszków zmienili na 3-5-2. Teraz ponownie wrócili na 4-2-3-1. To jest ciężka sprawa przygotować się do takiego spotkania, z drużyną o dobrej jakości i organizacji – opowiadał Artur Węska. Słowa człowieka z zewnątrz najlepiej pokazują to, jak Olimpia jest postrzegana.
O tym mówi także i Przemysław Gomułka. - Gramy i trenujemy w wielu systemach. Jesteśmy drużyną elastyczną. Może nie mamy powtarzalności w jednym systemie, tak jak drużyna, która gra cały czas w jednym, ale za to mamy możliwość zmiany i zaskoczenia rywala. Wcześniej czy później będziemy bazować na naszych zasadach w jednym, drugim czy trzecim systemie i myślę, że będzie to wtedy przewaga Olimpii Elbląg nad innymi zespołami – przedstawia. Przykład tego mieliśmy w spotkaniu z Wisłą Puławy, gdy zmiana w trakcie gry dała efekty, w postaci szybkiej bramki i poprawy stylu gry.
Wygrywać wszędzie
Można się zastanawiać, czy dla Olimpii najważniejsza powinna być druga liga, a nie gra na dwóch frontach. Wyjazdy, zmęczenie zawodników i inne czynniki. Dla trenera elblążan sprawa jest jednak klarowna. - W każdym meczu mamy jeden cel. Nie jest ważne czy to Puchar Polski, przeciwnik z ligi niżej, czy wyżej. Moje podejście jest w każdym meczu jedno – wygrywać – deklaruje. - W sytuacji, gdybyśmy wylosowali Legię Warszawa, też mówiłbym, że gramy o zwycięstwo. Co do KKS Kalisz to jest to zespół w gazie, wyeliminował Widzew Łódź – komentuje.
Puchar nie będzie turniejem rezerwowych. - My nie wykorzystujemy Pucharu Polski, aby dawać minuty innym zawodnikom, tylko grają ci, którzy na to zasłużyli. Tak było z Bałtykiem Gdynia, gdzie wyszliśmy mocną kapelą i tak będzie zawsze, bo chcemy zajść jak najdalej – mówi z przekonaniem trener Przemysław Gomułka. – Zawodnicy są tutaj w pracy i są przygotowani do tego przeze mnie i sztab, aby grać i dawać z siebie wszystko.
Na treningu płacz, radość w meczu
Seria meczów bez porażki nie wzmaga strachu przed potknięciem w kolejnym spotkaniu. – Jeśli podchodzi się do zadań ze strachem podejmowania decyzji, to lepiej w ogóle nie podchodzić do rzeczy. Strach to może mieć żołnierz, bo on może nie wrócić do rodziny, a nie ktoś, kto wykonuje tak piękny zawód, jak gra w piłkę – przedstawia. – Ta seria nas buduje. Mogłem dzisiaj być zadowolony z remisu z Wisłą Puławy i się zabezpieczyć, ale my chcemy wygrywać. Mimo, że często remisujemy, to nie dlatego, że boimy się przegranej, tylko nie stworzyliśmy zbyt wielu sytuacji lub ich nie wykorzystaliśmy – analizuje.
W naszej piłce jest zwyczaj, że zawodnicy mają dzień lub dwa wolnego po swoim spotkaniu. Olimpia tego nie praktykuje. – Trenujemy bardzo mocno i tego wolnego tak naprawdę nie mamy nigdy. Jak mamy wolny dzień to chłopaki idą na siłownię i na odnowę. Tak naprawdę nie trzymamy się tej zasady, że kolejny dzień po meczu jest wolny, tylko mocny. Powiedziałbym nawet, że jest to najmocniejszy dzień, tak, jak zagranicą – przedstawia trener elblążan.
I dodaje. - To nie przypadek, że drużyna jest w stanie rywalizować przez 90 minut. W tygodniu graliśmy z Bałtykiem, a teraz przyjeżdżają Puławy, które są świeże, a my jesteśmy w stanie jeszcze dokręcić śrubkę.
- Cierpimy na treningu, aby przeciwnik cierpiał w meczu. Myślę, że lepiej popłakać na treningu, a cieszyć się w meczu niż na odwrót – mówi trener Przemysław Gomułka.
A z tym, trudno polemizować.
Napisz komentarz
Komentarze