Obiekt przy ul. Skrzydlatej będzie areną pierwszych dwóch pojedynków Pomarańczowych w tym sezonie. Jest to związane z remontem murawy przy ul. Krakusa. Ten stadion jednak bardziej przypadł do gustu przyjezdnym, którzy nie mieli problemu ze zdobyciem kompletu punktów.
Przed spotkaniem przedstawiciele WMZPN wręczyli na ręce kapitana Tomasza Szawary okazały puchar oraz medale, za zwycięstwo w minionej kampanii w IV lidze. Chyba ekipa Słoników za bardzo przyglądała się na wygrawerowane napisy i zapomniała, że to jest już wyższy poziom, bo od początku to goście dyktowali warunki.
ŁKS od razu narzucił swój pomysł na ten mecz i atakował odważnie bramkę Szymona Matysiaka, nowego golkipera elblążan. A ten już przy pierwszym strzale wyciągał piłkę z siatki. W 8 minucie Maciej Radaszkiewicz, po składnej akcji, obrócił się i wykorzystał dogodną sytuację w polu karnym gospodarzy.
Concordia nie potrafiła pokazać tego co potrafi i rzadko zatrudniała obrońców rywala. Na pierwszą groźną akcję trzeba było czekać do 14 minuty, gdy Szymon Drewek strzelił zza pola karnego, a Aleksander Bobek wykazał się dobrą interwencją między słupkami. ŁKS nie przejął się tym i robił swoje.
Przewagę udokumentował, gdy Jakub Tosik w 33 minucie otrzymał podanie, a po chwili w sytuacji sam na sam z bramkarzem zdobył gola. Ekipa gości mogła jeszcze bardziej odjechać, ale po podaniu ze skrzydła napastnik przyjezdnych nie trafił w piłkę. Szansę miał także Łukasz Kopka, aczkolwiek po indywidualnej akcji Aleksander Bobek znów pokazał klasę.
W drugiej części ŁKS skupiał się bardziej na obronie korzystnego wyniku i to Concordia mogła więcej kreować grę. Tego jednak nie wykorzystała. W 61 minucie groźny strzał oddał Tomasz Szawara, ale wówczas futbolówkę wybił z pola karnego jeden z defensorów. Gdy jednak ŁKS ruszał z atakiem, to często miał szansę powiększyć swoje konto bramkowe. W 66 minucie strzał Piotra Gryszkiewicza obronił Szymon Matysik, a po chwili także i dobitkę Macieja Radaszkiewicza. A kolejne minuty pokazywały, że w tym pojedynku punkty zdobędzie tylko ekipa przyjezdnych.
Krzysztof Machiński (trener Concordii Elbląg): Pierwsza połowa nie była za dobra w naszym wykonaniu. Bramki straciliśmy po naszych błędach. Jeden z obrońców wyszedł, zostawił strefę i nie było asekuracji. ŁKS był drużyną zdecydowanie lepszą. Cieszę się ze ta druga połowa była lepsza. O tę jedna bramkę mogliśmy się pokusić. Mieliśmy problemy ze skompletowaniem kadry przed sezonem, ale jeszcze poszukujemy i zgrywamy się.
Marcin Matysiak (trener ŁKS II Łódź): Jechaliśmy z małymi obawami do Elbląga. Wiedzieliśmy, że Concordia to beniaminek, nie znaliśmy tego rywala. Grali u siebie i nie trzeba taką drużynę dodatkowo motywować. Przyjechaliśmy dobrze przygotowani mentalnie. Jestem bardziej zadowolony z pierwszej połowy. Strzeliliśmy bramki, potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, znajdowaliśmy przestrzenie miedzy formacjami rywala. W drugiej zostaliśmy trochę zepchnięci przez gospodarzy, ale musze pochwalić zespół za grę w obronie.
Concordia Elbląg – ŁKS II Łódź 0:2 (0:2)
0:1 – Radaszkiewicz 8’, 0-2 Tosik 33’
Concordia Elbląg: Matysiak – Edil, Akubardija, Szawara, Spychka, Nestorowicz (37’ Szmydt, 46’ M.Pelc), Bukacki, Kopka, Jarzębski (80’ Błaszczyk), Drewek (87’ Rudziński), Szramka
Napisz komentarz
Komentarze