Pożary traw stanowiły 1/3 wszystkich zeszłorocznych pożarów. Angażowano do nich wielu strażaków, którzy w tym czasie mogli reagować na inne zdarzenia, w których byli bardziej potrzebni.
Wypalanie traw to problem, z którym strażacy zmagają się co roku. Nadal są ludzie, którzy myślą, że wypalanie traw użyźnia ziemię. Dlatego MSWiA wspólnie z Państwową Strażą Pożarną prowadzi działania informacyjne w ramach kampanii „STOP pożarom traw”.
Jak podało MSWiA w tym roku (od 1 stycznia do 20 marca) strażacy zanotowali już ponad 11,5 tys. pożarów traw i nieużytków. W ich wyniku jedna osoba zmarła, a 13 zostało rannych. Dla porównania w analogicznym okresie 2018 roku pożarów było o połowę mniej - prawie 5,5 tys. Nikt wówczas nie zginął, a rannych zostało 15 osób.
"Po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. W rozprzestrzenianiu ognia pomagają także powiewy wiatru. W przypadku gwałtownej zmiany jego kierunku, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi."
- ostrzegają strażacy z Elbląga.
Każda interwencja i gaszenie pożarów traw to również wydatek finansowy. Należy pamiętać, że w tym samym czasie strażacy mogą być potrzebni do ratowania ludzkiego życia w innym miejscu. - Niektóre pożary np. torfowisk gasimy przez kilka dni lub tygodni. Straty są olbrzymie. Bardzo często pożary przenoszą się na budynki mieszkalne, lasy czy torfowiska. Odbudowa lasu trwa kilkadziesiąt, a torfowiska kilkaset lat. Straty mogą być nieodwracalne
- powiedział gen. brygadier Leszek Suski.
Wiceszef MSWiA przypomniał, że wypalanie traw jest zabronione. Kodeks wykroczeń przewiduje za to karę grzywny w wysokości nawet do 5 tys. zł.
Łukasz Nosarzewski
Napisz komentarz
Komentarze