Najtrudniejszy moment w mijającej kadencji?
Wiele razy było nerwowo, a podczas pobytu na Ukrainie wręcz niebezpiecznie. Gdy – wraz z Janem Rulewskim – zostaliśmy otoczeni w hotelu przez uzbrojoną bojówkę.
Ale najtrudniej było, gdy poproszony o pomoc przez osoby po przeszczepach, uczestniczyłem w ich proteście przeciwko podniesieniu cen leków o kilkaset procent – leków, od które zależy ich życie. To „statystycznie” mała grupka, „nielicząca” się politycznie – kilkanaście tysięcy osób w Polsce. Ich poczucie bezsilności, dramatyczne opowieści, że przyjdzie im umierać, zostawiły we mnie trwały ślad i takie memento: prawo nie może być bezduszne, za każdą ustawą musisz dostrzegać jej skutki dla pojedynczego człowieka.
Czy nadchodząca kadencja będzie podobna?
Są duże szanse, że nie. Jeżeli wyborcy nam zaufają, to możemy przywrócić senatowi rangę organu, który bada działania prawa w rzeczywistości. Nie bije rekordów szybkości przyjmowania ustaw, ale je rzeczywiście konsultuje z samorządowcami lekarzami, nauczycielami, przedsiębiorcami – po prostu z tymi, dla których to prawo jest tworzone.
Senat ma być izbą refleksji, a nie refleksu. Nic się złego nie stanie, jeśli wykorzystamy 2-3 tygodnie na konsultacje i dzięki temu ustanowimy lepsze prawo dla Polski i obywateli.
Tworzenie prawa jest wartością ogólnopolską. Czy fakt, że jest Pan z Elbląga ma jakieś znaczenie?
Ogromne. Nie ma senatorów znających się na wszystkim. Ja wnoszę do senatu znajomość problemów pogranicza polsko-rosyjskiego, dlatego – mimo że jestem senatorem opozycji – to zostałem wiceprzewodniczącym ważnej, wręcz strategicznej Komisji Obrony Narodowej. Kieruję też Parlamentarnym Zespołem Rozwoju Dróg Wodnych. Bardzo dużym zespołem, do którego zaprosiłem ekspertów z całej Polski. Dlaczego tym się zająłem? Bo w ten sposób mogę tak wpłynąć na strategie rozwoju dróg wodnych, by uwzględniały interesy Elbląga i subregionu Zalewu Wiślanego.
Reprezentuje Pan określoną formację. Czy nie utrudnia to pracy parlamentarnej?
Na razie nikt nie wymyślił lepszej formuły niż ugrupowanie polityczne. Poza tym, ja jestem senatorem koalicji, a nie jeden partii. Na nadchodzącą kadencję mam też poparcie ugrupowań, które zrezygnowały w wystawienia swoich kandydatów, bo mi zaufali. W tym gronie jest lewica, ludowcy i samorządowcy, m.in. ugrupowanie, które w Elblągu sprawuje władzę. To duża wartość.
Dzięki temu czuję, że pełniej reprezentuję swoich wyborców. Poza tym, większość problemów, które rozwiązujemy niewiele ma wspólnego z polityką. Dotyczą naszych codziennych spraw. Mam dobry kontakt z różnymi środowiskami. To pozwala mi poznawać ich potrzeby i odpowiednia reagować.
Jakie cele stawia sobie Pan na najbliższą kadencję?
Oczywiście, przede wszystkim chcę tworzyć dobre prawo. Ale też ważną misją jest bycie skutecznym w sprawach dotyczących Elbląga i mojego okręgu: powiatów elbląskiego, braniewskiego, lidzbarskiego i bartoszyckiego.
-
Będę zabiegał o to, by Port Elbląski został objęty inwestycją budowy kanału przez Mierzeję. I by port został skomunikowany z Wisłą – tylko wtedy stanie się dużą, elbląską firmą – prawdziwą naszą wizytówką.
-
Myślę, że jestem w stanie doprowadzić do tego o czym mówi się od lat: że Elbląg wraz z Gdańskiem będą w jednym obszarze metropolitarnym, że doprowadzę do zmiany koncepcji budowy sieci szybkich kolei i linia z Gdańska do Warszawy będzie przebiegała przez Elbląg – to jest realne!
-
Chcę, by do naszego miasta i powiatu wróciły pieniądze na ochronę przeciwpowodziową i budowę zbiorników retencyjnych. To zadanie wartości ok. 200 mln zł i jeżeli go nie wykonamy, to żywioł nas z tego rozliczy. Straty będą na pewne większe niż wspomniane koszty. I przede wszystkim – wiedząc o realnym zagrożeniu – mamy obowiązek zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców. W zachodnich demokracjach za takie zaniechania odpowiada się przed sądem.
-
Będę dążył też do przywrócenia małego ruchu granicznego, bo on przynosił wymierne korzyści naszemu regionowi.
-
Będę też kontynuował obronę pracowników, którzy zwalniani są z łamaniem podstawowych praw. To duże zadanie, wymagające wielu działań, także w strukturach europejskich. Ale już ponad sto spraw trafiło do sądów i pokrzywdzeni je wygrywają, co nie znaczy, że sprawy się kończą. Niestety do pełnego sukcesu droga jeszcze daleka…
Życzymy więc Panu sukcesów i osiągania celów.
----- materiał wyborczy -----