Przed meczem
Resovia wyrasta na faworyta do walki przynajmniej o baraże o awans. Gospodarze znajdowali się na 4 miejscu w tabeli, nie przegrali u siebie i niedawno wyeliminowali z Pucharu Polski Lecha Poznań. Olimpia przystępowała do tego pojedynku, jako najsłabiej punktująca ekipa w Betclic Drugiej Lidze.
Dlaczego był remis?
Olimpia nie przestraszyła się rywala i grała odważną piłkę, opartą na pewnym pomyśle, który z konsekwencją realizowała. Resovia zrobiła kilka zmian, w kontekście meczu pucharowego, ale widać było, że trener rzeszowian umiejętnie rotował składem, aby oszczędzać siły. Mimo tego, na boisku można było dostrzec, że gospodarze nie forsowali tempa i mieli nadzieję na trzy punkty, bez zmasowanego naporu na rywala.
W takim średnim tempie ten mecz się rozgrywał, co zwiększało szanse Olimpii. Ekipa trenera Karola Przybyły wyglądała solidnie. Oba zespoły na przemian znajdowały się pod polem karnym rywala, ale to elblążanie mieli więcej celnych strzałów. Te jednak nie sprawiały kłopotu Michałowi Gliwie.
W 16 minucie Maciej Górski zakręcił obrońcą w szesnastce, ale Andrzej Witan pilnował bliższego słupka. Sytuację w meczu zmieniła 24 minuta. Olimpia pobiegła do pressingu, ale Resovia z niego wyszła, a Maksymilian Hebel jednym podaniem znalazł wbiegającego po drugiej stronie boiska Damiana Jarocha. Ten wbiegł w pole karne i mimo prób Kacpra Łaszaka, trafił.
Olimpia szybko odpowiedziała. 32 minuta, Hubert Matynia z rzutu rożnego, Michał Kuczałek zgrywa przed bramkę, Wojciech Fadecki przeszkadza obrońcy i do futbolówki szybko dobiega Dawid Wierzba, pokonując bramkarza.
Druga część zaczęła się ospale, ale końcówka była emocjonująca. Aktywny był Maciej Kuzimski. Często otrzymywał podania za linie obrony, ale równie często był łapany na spalonym. Ogółem dużo było dośrodkowań ze strony Olimpii, ale sprawiały one problemy defensorom. Napastnik elblążan w 47 minucie próbował trafic przy krótkim słupku.
Wystarczył jednak jeden błąd, aby niemrawa Resovia objęła prowadzenie. Kacper Łaszak zablokował ręką strzał w polu karnym i Maciej Górski trafił w 69 minucie do siatki z jedenastu metrów.
Olimpia kontynuowała swoją grę. W 73 minucie Michał Kuczałek znakomicie podał do Mateusza Kuzimskiego, ale jego strzał z szesnastki znów obronił Michał Gliwa. Mało tego, w 79 minucie kapitalne prostopadłe podanie rezerwowego Dawida Szałeckiego, z własnej połowy, do naszego napastnika. Jednak mając przed sobą tylko golkipera, zamiast strzelać, mijał go i nie zdołał potem trafić. Jeszcze 82 minuta, rzut rożny, piłka od Huberta Matyni i Michał Kuczałek główkuje na bramkę, ale tam, gdzie był Michał Gliwa.
Gdy wydawało się, że Resovia wygra, w 85 minucie Maciej Tobojka zagrał z połowy elblążan długą piłkę do Mateusza Kuzimskiego. Futbolówka znalazła się za chwilę przy Michale Kuczałku, a ten zdecydował się na strzał z pierwszej piłki. Ta odbiła się od dalszego słupka i wpadła do bramki. Stadiony świata!
W końcówce jeszcze Olimpia miała dwie kontry, ale strzały Macieja Tobojki i Mateusza Kuzimskiego nie zmyliły golkipera. Andrzej Witan natomiast był tam, gdzie trzeba przy strzale Marcina Urynowicza zza pola karnego.
Przyjezdni mogą być zadowoleni z jednego punktu, na który w tym meczu zasłużyli, ale szkoda najbardziej indywidualnych błędów. Ważne, że drużyna się podniosła po stratach goli i potrafi je teraz często strzelać. Podczas kadencji tego szkoleniowca, Olimpia zdobyła już 8 bramek, a za poprzedniego tylko 3.
Przyszłość
Olimpia 5 października zagra w Elblągu z rezerwami Zagłębia Lubin i będzie to kolejny mecz o „sześć” punktów.
Resovia Rzeszów – Olimpia Elbląg 2:2 (1:1)
1:0 – Jaroch 24’, 1:1 – Wierzba 32’, 2:1 – Górski 69’ – k., 2:2 – Kuczałek 85’
Olimpia Elbląg: Witan – Wierzba, Łaszak (81’ Senkevich), Tiahlo, Matynia, Fadecki (81’ Kozera), Czapliński (60’ Tobojka), Stępień (60’ Szałecki), Kuczałek, Yatsenko (46’ Kordykiewicz), Kuzimski
Napisz komentarz
Komentarze