Przed meczem
Skra Częstochowa była „czerwoną latarnią” rozgrywek w drugiej lidze. Przegrała wszystkie trzy mecze, a oprócz tego miała minus siedem punktów, za zaległości finansowe. Olimpia w poprzednim sezonie dwa razy ją ograła i jej kosztem utrzymała się. Goście skorzystali jednak z wycofania Raduni Stężyca i przystąpili do rywalizacji, budując ekipę od zera. Wydawali się więc idealnym zespołem na przełamanie dla Olimpii. A ta, zdobyła tylko dwa punkty w trzech meczach i była jeszcze po porażce w tygodniu ze Stalą w Stalowej Woli, w ramach Fortuna Pucharu Polski. W składzie elblążan nie mogli wystąpić Andrzej Witan i Michał Kuczałek (kontuzje).
Dlaczego Olimpia przegrała?
Z wielu powodów. Po pierwsze dała się zepchnąć w pierwszej części do gry głównie z kontry. To Skra przeważała, miała częściej piłkę i inicjatywę. Pierwsza połowa stracona, oprócz akcji z pierwszej minuty, gdy Wojciech Fadecki podawał do Mateusza Kuzimskiego, ale ten nie trafił z pola karnego.
Po drugie, gdy w kolejnej odsłonie meczu wzięła sprawy w swoje ręce, nie potrafiła zrealizować swoich założeń i wykorzystać błędów rywala. Olimpia w swoich akcjach nie była dla Skry wielkim zagrożeniem. Brakowało finalizacji, w sumie tak jak w ekipie gości. W 73 minucie Radosław Stępień podał kapitalnie do wybiegającego za linię obrony Wojciecha Fadeckiego. Pomocnik elblążan huknął z pierwszej piłki, ale niecelnie. Przyjezdni zagrali w tej części dwie akcje. W pierwszej niecelne uderzenie Piotra Noconia. W 86 minucie podanie ze skrzydła przed bramkę, gdzie nogę dostawił Maksymilian Stangret.
Po trzecie drużyna nie jest jeszcze na optymalnym poziomie przygotowania motorycznego. Na to zwracał uwagę trener Sebastian Letniowski. Wielu graczy dołączyło do kadry po sporym okresie bez treningów. Na tę chwilę nie udało się tego zbytnio ukryć.
Jedna wygrana nowego trenera
Sebastian Letniowski to doświadczony szkoleniowiec, który zbudował tutaj jakościową, na papierze, kadrę. Jednak za jego kadencji Olimpia wygrała tylko jeden mecz o stawkę – w poprzednim sezonie w Kaliszu. W tej kampanii jego bilans to 0-2-2. W ciągu siedmiu dni Olimpia nie dała rady Świtowi Szczecin, Stalowej Woli i Skrze. Poprzednio, w Pucharze, jeszcze przeszkadzały kontuzje, ale tutaj ekipa miejscowych wystąpiła w zasadzie tylko bez jednego gracza z pola.
Po meczu
Drużyna podeszła do kibiców po zakończeniu spotkania. Przez dłuższą chwilę trwały rozmowy pomiędzy piłkarzami, trenerem, a fanami. Jest wśród sympatyków elblążan duże rozczarowanie wynikami.
Przyszłość
Olimpia będzie mogła lepiej przygotować się do wyjazdowego meczu z Wisłą Puławy, z racji tego, że nie będzie meczu w środku tygodnia. Jest to podobny do Skry rywal, ale w tej lidze łatwych zespołów chyba nie będzie. Kolejny trudny pojedynek przed naszą drużyną.
Sebastian Letniowski (trener Olimpii): Gratuluję trenerowi i drużyne przeciwnej. To był fatalny tydzień. Ta porażka jednak najbardziej boli. W Stalowej Woli nie było wielu podstawowych zawodników, tutaj prawie wszyscy byli obecni. Porażkę biorę na siebie. Zawodnicy próbowali, chcieli, ale nie daliśmy rady fizycznie. Jeżeli opieramy naszą grę na dużej rotacji w bocznych sektorach, a boczni obrońcy ze 2-3 razy może się włączyli do akcji, to pokazywało nasze problemy. A rywal gra wysoko wahadłami i chcieliśmy to wykorzystać.
Druga połowa, weszliśmy mocniej, mocniejszy był pressing, ale na niewiele to się zdawało. Brak konkretów. Nie dośrodkowujemy, gramy do tyłu. To moja wina, że nie potrafimy tego zrobić. Brak decyzji. Cieżko nadrobić w 2-3 tygodnie rzeczy, na które do końca nie mieliśmy wpływu. Niektórzy nie trenowali miesiąc (przed dołączenie do drużyny - przyp. red.). Większość z nich ma problemy motoryczne. Mogę tylko przeprosić kibiców.
Mecz co trzy dni mógł mieć wpływ, ale to żadne usprawiedliwienie. Kiedy drużyna może być optymalnie gotowa? Byłem pełny optymizmu przed Świtem. To był wtedy świetny mikrocykl, a potem wyszliśmy na boisko i nie wyglądało to najlepiej. Musimy poprawić decyzyjność.
Dariusz Rolak (trener Skry): Gratulacje za walkę. W pierwszej połowie mecz był pod naszą kontrolą. Druga część wymknęła się spod kontroli i zostaliśmy zepchnięci do defensywy. Nie było zbyt wielu sytuacji, strzeliliśmy jednak bramkę, dającą bardzo ważne trzy punkty, w kontekście walki o utrzymanie.
Olimpia Elbląg - Skra Częstochowa 0:1 (0:0)
0:1 - Stangret 86'
Olimpia Elbląg: Tułowiecki - Łaszak (77' wierzba), Bogusławski, Tiahlo, Mruk, Fadecki (77' Tobojka), Czernis (46' Senkevich), Szałecki (82' Kordykiewicz), Stępień, Czapliński (62' Kozera), Kuzimski.
Napisz komentarz
Komentarze