Start Elbląg rozczarowuje. Od powstania Superligi Kobiet, czyli od sezonu 2019/2020, ogląda plecy najlepszych. Frekwencja na trybunach, w minionej kampanii, nie była za wysoka. Występy sportowe EKS podsumujemy sobie w oddzielnym tekście jednak to pokazuje, z jakimi problemami musiał zmierzyć się Miłosz Kulawiak, który objął stanowisko prezesa przed tym sezonem, otrzymując w spadku trenera i drużynę.
Teraz wiadomo także, że z klubem rozstaną się Weronika Weber (piąta strzelba ligi, najskuteczniejsza w zespole), która przechodzi do Zagłębia Lubin, Victoria Macedo (druga najlepsza, kończy karierę), Paulina Stapurewicz (ma wyjechać zagranicę) czy Nikola Głębocka (reprezentantka kraju, prawdopodobnie Gniezno).
W ich miejsce pozyskano rozgrywającą Aleksandrę Zych (Zagłębie Lubin, nie była kluczowa, ale jest doświadczona), obrotową Marię Szczepaniak oraz rozgrywającą Karolinę Wicik (obie MKS Lublin, nie grały dużo) i rozgrywającą Paulinę Peplińską (SPR Gdynia, zaplecze Superligi)
Celem była gra w grupie mistrzowskiej (najlepsza szóstka), a Start znów znalazł się w walce o utrzymanie. Nie może być Pan zadowolony.
Oczywiście, że nie. To nie jest najlepszy wynik. Celem było znalezienie się w pierwszej szóstce, granie z najlepszymi i ogrywanie tych młodych dziewczyn właśnie w takich meczach. Dwa lata z rzędu nie dostaliśmy się do tej grupy. W ubiegłym sezonie zajęliśmy siódme miejsce, teraz ósme. W zasadzie zaważył o tym jeden mecz, np. z Kaliszem przed własną publicznością. Ta porażka najbardziej bolała. Ekipa z Kalisza była w naszym zasięgu, podobnie jak Galiczanka, Jarosław czy Koszalin. Gdyby udało się nam tych punktów uzbierać więcej, ta szóstka byłaby osiągnięta.
Trener Roman Mont miał za słabą drużynę, czy Superliga okazała się zbyt wymagająca?
Drużyna nie była słaba. Na porażkę, podobnie jak na sukces, składa się wiele czynników. Faktycznie, to może być rola trenera, jego decyzje, jego sposób budowania zespołu. Może być także dyspozycja dnia zawodniczek, ich przygotowania do meczów, czy w końcu podejście do treningów. Do tego mogą dochodzić kwestie organizacyjne, które w kluczowych momentach również były języczkiem uwagi. Roman Mont nie jest złym trenerem, osiągał sukcesy z Varsovią, z juniorkami czy z pierwszoligowym zespołem. W Starcie miał dobrą drużynę, ale coś nie zadziałało.
Co było do zrobienia już na początku, odkąd został Pan prezesem?
Chyba nie było takiej rzeczy, która zadziałaby się od razu. Mogę podać przykłady takich, może banalnych, kwestii, jak umożliwienie kibicom skorzystania z cateringu, tuż przy wejściu, dla ich wygody. Podobnie wprowadzenie strefy dla dzieci, gdzie mogły się bawić, a po meczach spotkać zawodniczki, zrobić sobie z nimi zdjęcie czy wziąć autograf. To są proste rzeczy, które można było od razu wprowadzić, a jak się później okazało, budziły zainteresowanie kibiców i spotkały się z pozytywnym odbiorem.
Czyli te pomysły działały?
Tak, cieszyło nas, że dzieci zostawały po meczach i miały kontakt z zawodniczkami.
Dużą rolę odegrali także pracownicy klubu, którzy poświęcili mnóstwo energii i czasu, aby je przyciągnąć i budować atmosferę. To jest moim zdaniem najfajniejsze, co udało się zrobić.
W kolejnym sezonie chcemy to tylko ulepszać. Potrzebujemy nadal zaangażowania wielu osób, zarówno ze strony klubu, współorganizatorów, jak i wolontariuszy. Z góry już teraz dziękuję wszystkim za pomoc.
Strefa dla dzieci oraz gastronomia, to pomysły, które najbardziej cieszą prezesa EKS (fot. Orlen Superliga, mat. prasowe)
Frekwencja na trybunach jest jednak słaba. Na mecze szczypiornistek przychodziło średnio 231 osób (dane ZPRP).
To jest bardzo mało. Jesteśmy w końcówce tych statystyk w Superlidze. Nie poprawimy ich z dnia na dzień. Przez wiele miesięcy, czy może lat, drużyna, która nie osiągała żadnych sukcesów, nie była w czołówce i nie walczyła o medale, traciła przez to zaufanie kibiców. Pozostawali najwierniejsi, za co również niezmiernie dziękuję. Potrzeba czasu i przede wszystkim zwycięstw.
W tym sezonie rozegraliśmy 12 meczów w Elblągu, wygraliśmy tylko 5, w tym jeden po rzutach karnych. Jeżeli kibice przychodzą i widzą 7 porażek, niektóre dosyć wysokie, to ich nie przyciąga.
Drużynę trzeba budować od nowa. Pierwsze wzmocnienia już są. Jaki ten nowy zespół ma, Pana zdaniem, być?
Trudno mówić o wzmocnieniach. Część kluczowych zawodniczek odchodzi, nie zdołaliśmy ich utrzymać i zastąpią je inne. Ma to być jednak przede wszystkim drużyna, w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Chciałbym, aby drużyna grała bardziej regularnie. Jeżeli wygrywamy zaangażowaniem jeden mecz, to drugiego także nie możemy odpuszczać.
Chciałbym, żebyśmy przez cały sezon walczyli w pełnym skupieniu. W mojej opinii czasami tego brakowało, przez co nie do końca pokazywaliśmy to, co w rzeczywistości potrafiliśmy.
W Polsce, wiadomo, prowadzenie klubu sportowego to żmudna walka o pieniądze. Szczególnie w piłce ręcznej kobiet. Jak przebiega Pana praca u podstaw w tym temacie?
Rozmowy trwały z różnymi osobami i trwają nadal. Najtrudniejsze jest w tym wszystkim to, że często, budując drużynę, musimy bazować na obietnicach, że będziemy z Wami, będziemy Was wspierać, ale może za rok. My jednak potrzebujemy pewnych decyzji szybko. Rozumiem sponsorów, to często są ich prywatne pieniądze i mają prawo zastanowić się, gdzie je ulokują. Dają sobie czas, żeby nas poobserwować i dopiero podjąć decyzję. Dlatego z naszej strony kluczowa jest postawa drużyny w rozgrywkach oraz kwestie organizacyjne czy marketingowe.
Bardziej boli mnie to, że straciliśmy sponsora w trakcie rozgrywek. Wycofała się firma KRAM, która była z nami od lat. Mimo to bardzo dziękuję za wieloletnie wsparcie, to za czasów tego sponsora zdobyliśmy ostatni medal.
Finansowanie Startu opiera się na dwóch filarach. Pierwszy, to pieniądze z Urzędu Miasta, a drugi, z województwa Warmińsko-Mazurskiego (Urząd Wojewódzki). To podstawa. Zadaniem zarządu jest oczywiście realizacja umów z tymi sponsorami, ale równie kluczowe jest budowanie trzeciego filaru finansowania, czyli rozmowy z ludźmi z biznesu, którzy mogliby zainwestować w nasz klub. Nie jest to proste. W naszym regionie, okolicach, nie ma bardzo dużych zakładów pracy, które chętnie by zainwestowały. Podkreślam szczególnie rolę dużych sponsorów, z których mógłby wyłonić się sponsor tytularny. O tym także rozmawiamy, ale ten proces nie dzieje się z dnia na dzień.
Po doświadczeniach z pierwszego roku, za sukces uznałbym znalezienie takiego sponsora, w ciągu dwóch lat. Jeżeli udałoby się wcześniej, byłby to duży sukces.
Co udało się zrobić w temacie sponsorskim?
W tym sezonie przyszło do nas 6 mniejszych sponsorów.
Jestem z nich bardzo zadowolony. Zaufali nam za co dziękuję w imieniu całego klubu. Są dla nas równie ważni co więksi sponsorzy. Są też osoby, które może nie dają nam pieniędzy, ale są naszymi partnerami, którzy wspierają nas na każdym kroku w wielu kluczowych aspektach. To buduje wspaniały klimat wokół klubu i zawodniczek. Razem robimy świetną robotę. To mi się podoba i do tego chcę dążyć, do zbudowania społeczności wokół klubu.
Wzorem są inne kluby Superligi, które mają takich partnerów wielu. Chciałbym, żeby taka forma funkcjonowała także w Elblągu. Zachęcam do współpracy, bo razem możemy stworzyć klub, który będzie walczył o medale.
Czy piłka ręczna kobiet może liczyć na większe zainteresowanie kibiców?
Piłka ręczna, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, potrzebuje sukcesu na poziomie kadry. Superliga z roku na rok wzmacnia się, daje to możliwość rozwoju zawodniczek, które w przyszłości zaistnieją w kadrze. Przydałby się sukces międzynarodowy, również na poziomie klubowym. To buduje dobrą otoczkę i niewątpliwie przyciąga kibiców. Kluczowe jest jednak zaangażowanie samych klubów w przyciąganie kibiców, a my będziemy o to walczyć.
Spodziewa się Pan spokojnego przystąpienia do nowego sezonu?
O tym zacząłem myśleć, odkąd przyszedłem, żeby móc spokojnie przystąpić do kolejnego sezonu. Nie jest to proste, cały czas trzeba myśleć o tym, co będzie teraz oraz w przyszłości, zmiany są czasami niespodziewane i potrzebują szybkiej reakcji. Mamy podstawę finansową, w postaci Miasta i Województwa, jak wokół tego skupimy większych i mniejszych sponsorów czy partnerów, to będzie dobrze. Na dzisiaj złożyliśmy wniosek o licencję, mamy nadzieję, że przejdziemy pozytywnie proces licencyjny. Chcemy grać, żeby móc wygrywać. Wymagana do przystąpienia kwota jest mniejsza niż całościowe wydatki. Wierzę, że zbudujemy budżet, który pozwoli nam normalnie funkcjonować, pozwoli stworzyć dobry zespół i pozwoli podnieść poziom organizacyjny.
Czy nowy trener będzie kobietą?
Tak.
Napisz komentarz
Komentarze