Przed tym spotkaniem EKS miał jeszcze teoretyczną szansę na "grupę mistrzowską". Warunkiem była wygrana w delegacji z wicemistrzyniami Polski. Trudno było jednak oczekiwać od elblążanek pokonania takiego zespołu.
Hala w Lublinie została poprzednio zdobyta przez Start w marcu 2017 roku. Od tamtej pory EKS jeden mecz zremisował i wszystkie przegrał. Na dodatek, za kadencji tego szkoleniowca, czyli od dwóch sezonów, tylko raz udało się zdobyć wyjazdowy komplet punktów z zespołem, który zajął później wyższe miejsce w tabeli. To było jesienią 2022 roku, z JKS Jarosław.
Osłabiony brakiem najlepszej zawodniczki z pola Vitorii Macedo Start robił co mógł, ale niewiele mógł zrobić. Lublin przegrał w lidze u siebie tylko z mistrzyniami kraju i od początku narzucił swoje warunki. W 7 minucie było już 4:1, po bramce Darii Szynkaruk, Później odpowiedziała Nikola Głębocka, ale Aleksandra Tomczyk trafiła pięć razy z rzędu i zrobiło się 9:2. W kolejnych akcjach mecz się nieco wyrównał, ale obrona lublinianek była zbyt szczelna, na co spory wpływ miała Weronika Gawlik.
Druga część rozpoczęła się od siedmiu kolejnych bramek miejscowych. 25:9 w 35 minucie. Przewaga rywalek była zbyt duża jednak w tej kampanii jest to największa różnica między zespołami na boisku.
Teraz elblążanki zagrają w grupie spadkowej. Nad ostatnim w tabeli Szczypiornem Kalisz mają 11 punktów przewagi, więc spadek ekipie nie grozi. Jest także 8 punktów więcej od słabej Galiczanki Lwów i Handballu z Jarosława zatem EKS powinien uniknąć turnieju barażowego o utrzymanie, w którym wystąpi drużyna z 9 miejsca.
Celem była jednak górna szóstka i gra z najlepszymi.
MKS FunFloor Perła Lublin – EKS Start Elbląg 41:20 (18:9)
EKS Start Elbląg: Ciąćka (17%), Pentek – Głębocka 3 (50%), Stapurewicz 3 (33%), Grabińska 3 (60%), Weber 2, Kuźmińska 2, Pahrabitskaya 2, Wiśniewska 2, Bancilon 1, Tarczyluk 1
Napisz komentarz
Komentarze