Przyjaciel klubu
Młody trener przyjeżdża z Łodzi do Gdańska. Obejmuje kadrę juniorów województwa, a później lokalny MRKS. Jest rok 1974. Lechia Gdańsk niedawno powróciła z III ligi na zaplecze elity i chce znów zagrać wśród najlepszych. W grupie północnej zajęła poprzednio 4 miejsce, a tylko zwycięzca cieszył się z promocji. Klub ten postanowił więc dać szansę początkującemu szkoleniowcowi. Wojciech Łazarek znał jego klimat, bronił kiedyś barw gdańszczan jako zawodnik.
W pierwszym sezonie zajął tylko drugie miejsce. Jednak przed kolejną kampanią panował optymizm, także z racji transferów. Bogusław Kaczmarek, Mirosław Tłokiński, Henryk Kliszewicz. Po jesieni Lechia ustępowała Arce tylko bilansem bramek. To nie wystarczyło zarządowi. Wojciech Łazarek został zwolniony, mimo że kibice popierali go licznym, milczącym, ale wymownym protestem, nazywając także przyjacielem. Szukał więc nowej roboty.
Tak trafił do Elbląga.
Budowa kadry
W 1974 roku Olimpia miała szansę awansować do drugiej ligi, ale odpadła w barażach. Później zajęła 2 miejsce na trzecim poziomie. Jesienią 1975 roku zajmowała fotel lidera klasy okręgowej, ale żeby awansować, potrzebowała wzmocnienia kadry. A za plecami znajdowali się rywale, w postaci… MRKS Gdańsk i Wisły Tczew oraz rezerwy Arki czy… Lechii.
Szkoleniowiec od razu wziął się do pracy. Drużyna wyjechała na obóz do Węgierskiej Górki. – Obóz traktuję jako najważniejszy sprawdzian przygotowań drużyny do rozgrywek mistrzowskich. Tu kształtujemy cechy motoryczne, szybkość wytrzymałościową, warianty taktyczne – mówił. Sięgnął także po ludzi z Trójmiasta. Bramkarza i rozgrywającego z Bałtyku Gdynia, obrońcę ze Stoczniowca i odkrycie zimowego turnieju, Edwarda Tyla z LZS Frombork.
– Wzmocnienie drużyny nowymi zawodnikami wymaga zgrania wszystkich formacji zespołu, dlatego od pierwszego spotkania będę konsekwentnie dążył by wszyscy zawodnicy w pełni wywiązywali się z powierzonych zadań – przedstawiał.
„Altacet i wio”
Po latach trener Wojciech Łazarek wspominał swoją przygodę w Olimpii.
– Zawodnicy bardzo ciężko pracowali. Dzisiaj nie ma skali porównywalnej, co do tamtej pracy. Ta półroczna praca dawała wyraźne rezultaty. To była spontaniczność, która doprowadziła do wspólnego sukcesu, w trudnych warunkach – analizował. – Podparliśmy się zawodnikami z okręgu. Łatwo nie było. Często dojeżdżali, pojawiały się wtedy kontuzje i mikro urazy, wynikające także z niedotrenowania. Pomimo chęci, mieliśmy tylko diadynamit (prądy lecznicze), lampy grzewcze, altacet i wio – mówił w swoim stylu późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski.
W takich warunkach jednak udało się obronić pierwszą pozycję i wystąpić w barażach. Olimpia Elbląg w 26 spotkaniach zdobyła 43 punkty (2 za wygraną) i strzeliła 75 goli. – Na tytuł mistrzowski składa się suma ocen dobrych i zdobyte punkty. Biorąc pod uwagę te kryteria, byliśmy zespołem lepszym od naszych rywali – oceniał szkoleniowiec, który w trakcie rundy wiosennej musiał eksperymentować ze składem i zmagać się z trudnymi, zimowymi warunkami na ligowych boiskach.
Sześć finałów
W barażach obowiązywał system ligowy. Cztery zespoły w grupie grały „każdy z każdym”. Awansował tylko mistrz tych rozgrywek. Olimpia Elbląg pokazała wtedy fantastyczną formę, którą szlifowała także podczas zgrupowania, wygrywając wszystkie spotkania. Drużyna trenera Wojciecha Łazarka pokonała Pogoń Siedlce (2:0, 4:0), Gwardię Szczytno (5:2, 4:1) oraz Wigry Suwałki (3:1, 3:1).
„Obejmując pół roku temu zespół wyraził opinię, że drużynę Olimpii stać na awans. Piłkarze i trener dotrzymali słowa! Zespół zmienił styl gry, wprowadził wiele nowych, skutecznych zagrań”, czytamy w mediach. Dla stolicy młodego województwa, elbląskie powstało w czerwcu 1975 roku, był to duży sukces. W efekcie z drużyną spotkał się I sekretarz KW PZPR A. Połowniak. Gratulował sportowcom i trenerowi.
Najważniejszy sukces
Ekipa występowała na wyższym poziomie jeden sezon, a trener Wojciech Łazarek rozstał się z klubem.
– Wspominam ze wzruszeniem tamte lata w Elblągu. Sukces był efektem pracy wielu ludzi z pasją, serdecznych sympatyków piłki nożnej. To było najpiękniejsze – przypominał.
- Olimpia była moją odskocznią trenerską. Wyjechałem potem na ośmiomiesięczny staż w wielkich klubach. Potem była Zawisza Bydgoszcz czy Lech Poznań, ale wszystko co dobre, zaczęło się od Elbląga – mówił.
Wojciech Łazarek wpisał się złotymi zgłoskami w historię Olimpii Elbląg jako pierwszy trener, który awansował z miejscowym klubem na tak wysoki poziom sportowy.
Materiały źródłowe: własne, Głos Zamechu, Lechia.net
Napisz komentarz
Komentarze