Według danych Polskiej Izby Ubezpieczeń, pod względem wartości składek zebranych w 2018 r. przeważały u nas ubezpieczenia majątkowe. Stanowiły one 65 proc. rynku, a pozostałe 35 proc. to polisy na życie. Z ostatnich danych zebranych przez Insurance Europe wynika, że w 2017 r. patrząc przez pryzmat wartości zebranych składek Polska zajmowała 14. miejsce na 29 sklasyfikowanych państw europejskich.
Branża przechodzi duże zmiany regulacyjne, a jedną z najważniejszych było wejście w życie w październiku 2018 r. Ustawy o dystrybucji ubezpieczeń. Wdrożyła ona zapisy unijnej dyrektywy IDD, które rozwijają m.in. wymóg badania potrzeb klienta i dopasowywania do nich odpowiedniego ubezpieczenia. Wprowadziła także obowiązek informowania klienta o rodzaju wynagrodzenia dla pośrednika (honorarium, prowizja bądź inny rodzaj zapłaty). Zmiany te pokryły się z dotychczasowymi oczekiwaniami klientów, którzy domagali się większej transparentności przy zawieraniu umów ubezpieczeniowych.
Śnieżna kula dłużników
Branża sprzedaje ubezpieczenia według nowych, przejrzystych zasad, ale nie chroni jej to przed zaległościami, jakie mają wobec niej klienci. Według danych Krajowego Rejestru Długów zobowiązania Polaków wobec ubezpieczycieli wynoszą 160 mln zł. Składek z zawartych umów ubezpieczenia nie zapłaciło ponad 141 tys. osób. Średni dług konsumenta to 1132 zł. Co ciekawe, nieco zmniejszył się on na przestrzeni ostatnich pięciu lat. W 2014 r. wynosił bowiem 1471 zł. Ma to oczywiście związek ze wzrostem liczby dłużników – w bazach KRD przybywa ich lawinowo.
Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji GospodarczejW 2014 r. było ich nieco ponad 24 tysiące, czyli prawie sześć razy mniej niż dziś. Jest to naturalnie powiązane z rosnącym rynkiem ubezpieczeń, co obrazują statystyki branżowe. Podobnie wygląda sytuacja, jeśli przyjrzymy się samemu zadłużeniu. Rośnie ono w zawrotnym tempie. W 2014 r. konsumenci byli winni firmom ubezpieczeniowym nieco ponad 35 mln zł. W ciągu pięciu lat suma ta wzrosła aż czteroipółkrotnie.
Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się
Najmniej solidni w opłacaniu składek są mieszkańcy Mazowsza, którzy mają 25,6 mln zł długów wobec ubezpieczycieli. Tuż za nimi lokują się Ślązacy z kwotą 17 mln zł, a następnie mieszkańcy Wielkopolski, zalegający na kwotę 16,4 mln zł.
Najmniej do oddania mają osoby mieszkające na Podlasiu – ich długi to 2,8 mln zł.
Rekordzistą jest mieszkaniec powiatu brzozowskiego na Podkarpaciu, którego dług ubezpieczeniowy wynosi 665 tys. zł.
Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski InkassoUbezpieczyciele przekazują nam do windykacji przede wszystkim zaległości z nieopłaconych polis OC komunikacyjnego. W niewielkim stopniu są to także NNW, autocasco oraz ubezpieczenia nieruchomości i polisy na życie. Poza zwykłą niechęcią do regulowania zobowiązań lub problemami finansowymi, nierzadko powodem zaległości klientów jest po prostu… niewiedza. Nie mają oni świadomości, że w momencie zmiany ubezpieczyciela pojazdu muszą wypowiedzieć umowę w dotychczasowej firmie. Jeżeli się tego nie zrobi, to umowa przedłuża się automatycznie i trzeba ją opłacić. Podobny problem powstaje, gdy ktoś sprzeda auto i nie poinformuje o tym ubezpieczyciela.
Ponadto zdarza się, że klienci nie pamiętają, iż w pakiecie kupili dodatkowe ubezpieczenie np. na życie. Zakup nigdy nie kończy się na podpisaniu umowy, trzeba jeszcze opłacić składki. Dlatego kiedy negocjatorzy dzwonią do dłużników, najważniejsze jest wyjaśnienie im w prosty, ale kompetentny sposób, skąd wzięły się te zaległości.
Jakub KosteckiUbezpieczyciele, zlecający nam sprawy do windykacji, mocno zwracają uwagę na ten aspekt współpracy, bo zależy im na edukacji klientów.
Ale bywa i tak, że klient po sprzedaży auta wysyła do ubezpieczyciela wypowiedzenie wraz z umową, jaką podpisał z kupującym, jednak nie jest ono skuteczne. Dzieje się tak wtedy, gdy w umowie zabraknie niektórych danych bądź podpisu jednej ze stron. Nie wystarczy zatem tylko wysłać wypowiedzenia polisy, lecz także upewnić się później u ubezpieczyciela, czy wszystko jest w porządku.
Z doświadczeń Kaczmarski Inkasso wynika także, że klienci, którzy mają samochód, ale nie korzystają z niego, uważają, iż nie muszą opłacać polisy OC. Tymczasem jest to ubezpieczenie obowiązkowe. W przypadku polis na życie, które są elementem większego pakietu ubezpieczeń, najczęściej wystarczy, że windykatorzy w rozmowie z dłużnikiem podadzą nazwę tej polisy i datę zawarcia umowy pakietowej. Wtedy klienci łatwiej kojarzą produkt i przypominają im się okoliczności, w jakich zdecydowali się na zestaw polis.
Zazwyczaj klienci, którym negocjatorzy uświadomią, skąd wziął się dług, nie kwestionują go, rozumieją swój błąd i spłacają zobowiązania.
Męska sprawa
Wśród dłużników ubezpieczeniowych notowanych w KRD dominują mężczyźni, kobiety stanowią tylko ok. ¼. To zrozumiałe, bo najczęściej auto w rodzinie jest zarejestrowane na mężczyznę i to on w przypadku nieopłacenia składki z polisy komunikacyjnej trafia do KRD.
Najwięcej, bo 106 tys. dłużników, mieszka w mieście, a 35 tys. na wsi. Spośród osób, które nie zapłaciły składek ubezpieczeniowych aż 31 proc. pochodzi z miejscowości poniżej 5 tys. mieszkańców. Mają one do oddania blisko 50 mln zł. Na drugim miejscu, z kwotą 31 mln zł, plasują się osoby żyjące w dużych aglomeracjach powyżej 300 tys. mieszkańców. To 18 proc. dłużników ubezpieczeniowych.
Najwięcej niesolidnych płatników jest wśród osób w wieku 36-45 lat, które mają do zapłaty blisko 48 mln zł. Wyjaśnienie tego zjawiska nie jest trudne - w tym wieku posiadanie samochodu jest czymś naturalnym, a więc i dłużników jest najwięcej. Ale mamy też niewiele mniejszą grupę osób w wieku 25-35 lat, którą obciąża kwota 43,5 mln zł. Natomiast najmniej zaległości wobec ubezpieczycieli mają osoby pomiędzy 18 a 25 rokiem życia oraz seniorzy powyżej 65 lat. W obu przypadkach to ok. 9 mln zł.
Źródło: KRD
Napisz komentarz
Komentarze