Dla elblążan było to święto futbolu. Concordia po raz pierwszy w historii zagrała z zespołem z krajowej elity. Była to nagroda za zdobycie Wojewódzkiego Pucharu Polski w poprzednim sezonie. Taki mecz to także duże wyzwanie organizacyjne dla Słoników. Przyjazd kamer Polsatu Sport oraz wielu gości z Łodzi podnosił poprzeczkę, ale wszystko się udało. Trybuny wypełniły się w przyzwoitej liczbie, a fanów łodzian przybyło kilkuset. W pewnym momencie fani gości wystrzelili w niebo fajerwerki.
W składzie Widzewa Łódź było mnóstwo zmian. Na boisku, z drużyny z meczu z Koroną Kielce, pojawił się tylko Dominik Kun. Reszta dostała szansę od trenera Daniela Myśliwca i mogła pokazać się szkoleniowcowi, na tle trzecioligowca.
Concordia zagrała to, co mogła, czyli czekała na swoje szanse i próbowała wykorzystać momenty. Mecz rozpoczął się spokojnie. Widzew raczej nie forsował tempa, a Słoniki czasem odgryzała\y się faworytom. W 12 minucie dośrodkowanie Łukasza Kopki w pole karne i Luis Silva strącił piłkę akurat pod nogi Joao Augusto. Strzał napastnika miejscowych był jednak niecelny.
W 28 minucie stały fragment otworzył wynik. Rzut rożny, dośrodkowanie wybite przez defensora Pomarańczowych, ale futbolówkę w szesnastce przejął Andrejs Ciganiks i zdołał trafić między słupki, mimo gąszcza rywali. W 34 minucie Sebastian Kerk podawał z rzutu wolnego w kierunku bramki. Golkipera elblążan Dominika Sasiaka uprzedził jednak Imad Rondić i trafił do siatki. Concordia nie przedzierała się przez obronę przyjezdnych.
Druga część to kontrola wydarzeń boiskowych przez Widzew. W 50 minucie Sebastian Kerk do asysty dodał także i gola. Podanie w pole karne, piłka znalazła się przed bramką elblążan i zawodnik łodzian efektownym strzałem zmieścił futbolówkę przy dalszym słupku.
Rywal stwarzał kolejne sytuacje. W 62 minucie Jordi Sanchez główkował, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Czwarty gol to bramka samobójcza Piotra Jakubowskiego w 68 minucie, który chciał powstrzymać dośrodkowanie ze skrzydła. Swoją szansę Concordia miała w 82 minucie. Szymon Maćkowski podał wzdłuż bramki, ale Radosław Nowicki trafił jednak w boczną siatkę.
Wygrana ekipy Widzewa nikogo dziwić więc nie może. Pomiędzy tymi zespołami jest zbyt duża różnica klas. Jednak miejscowi zagrali to, co mogli i po prostu sprawdzili się na tle zawodowców z najwyższej klasy rozgrywkowej. Dla nich będzie to wspaniała pamiątka w swoistej przygodzie z futbolem.
Łukasz Nadolny (trener Concordii): Gratuluję Widzewowi zasłużonego zwycięstwa. Moi zawodnicy pokazali się dziś z dobrej strony, nie przestraszyliśmy się i zagraliśmy odważnie. Mieliśmy też sytuację na początku meczu i mogło potoczyć się to różnie. Słowa uznania dla chłopaków za postawę, bo nasz rywal pokazał dziś dużą klasę na boisku. Na tyle, na ile byliśmy w stanie, prezentowaliśmy się dziś dobrze. Gratuluję oczywiście Widzewowi awansu do kolejnej rundy.
Daniel Myśliwiec (trener Widzewa): „Cieszy mnie to, że jako klub pokazaliśmy zasłużony szacunek dla przeciwników. Szykowaliśmy się do tego meczu tak, jak do tych w Ekstraklasie i przygotowanie rywala do tego spotkania pokazało, że my też musimy zrobić to profesjonalnie. Nasi kibice również pojawili się w niekorzystnym terminie. Był to daleki dystans, w dodatku fani pokazali fajerwerki. Na pewno nie tak chcieliśmy rozpocząć mecz, ale pomimo niemrawych dwudziestu minut później już się rozkręcaliśmy i puentą były te fajerwerki, może nie tyle z naszej strony, ale stworzyliśmy dziś dużo sytuacji. Chciałbym podziękować Concordii za rywalizację, nawet mimo różnicy poziomu piłkarskiego.
Concordia Elbląg - Widzew Łódź 0:4 (0:2)
0:1 - Ciganiks 29', 0:2 - Rondic 34', 0:3 - Kerk 50', 0:4 - Jakubowski 68' - sam.
Concordia Elbląg: Sasiak - Jakubowski, Szpucha, Jońca, Mroczko, Kopka (83' Kottlenga), Bukacki, Danowski (55' Drewek), Szmydt (70' Sionkowski), Rękawek (56' Nowicki), Augusto (70' Maćkowski)
Napisz komentarz
Komentarze