Bramkarze są długowieczni. Wynika to z ich pozycji na boisku. Gdy golkiper wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie, ma duże szanse, aby je utrzymać i stać się pierwszym nazwiskiem, wpisywanym przez kolejnych trenerów do meczowej jedenastki.
Zdobycie tak wysokiej pozycji w danym zespole wiąże się z ciężką pracą, talentem i szczęściem. Dużo na ten temat może powiedzieć Bartosz Białkowski. On przebył długą drogę, aby utrzymać się w jednym z największych piłkarskich krajów świata oraz w jednej z najtrudniejszych lig globu.
Wypełnić przeznaczenie
W każdej karierze ważny jest ten pierwszy krok. A on wykonał go we wtorek, 15 kwietnia 2003 roku, gdy wybrał się razem z kolegami z Polonii Olimpii Elbląg w podróż na mecz ligowy do Warszawy. Tam, na stadionie lokalnej Gwardii, przebrał się w szatni w swój bramkarski strój, założył rękawice i wyszedł w pierwszym składzie na pojedynek trzeciego poziomu rozgrywkowego w Polsce.
Jednak ten debiut przeciągał się w czasie. Olimpia, tak jak trzeba, przyjechała na miejsce o ustalonej godzinie. Trener Adam Fedoruk wraz z zespołem wyszedł na murawę i szykował tradycyjną przed meczową rozgrzewkę. Tak jak i Bartek był zdziwiony faktem, że nie ma na obiekcie sędziów. Okazało się, że nie dojechali z Krakowa. Co w takiej sytuacji? Mecz rozpoczął się więc z trzy godzinnym opóźnieniem, zanim pojawił się zastępczy arbiter.
To był dzień imienin Olimpii. Wyjątkowy znak. Życie wyznaczyło kierunek.
Pierwsza połowa na zero z tyłu. W drugiej Bartek wyciągał piłkę z siatki cztery razy. To nie był występ, który zachwycił łowców talentów, ale nie przeszkodził on jednak młodemu golkiperowi. Później było już lepiej.
Kręta droga
W Olimpii Elbląg zagrał łącznie 24 mecze. Tu zdobył jedyne w dotychczasowej karierze trofeum! W finale Wojewódzkiego Pucharu bronił strzały zawodników Warmii i Mazur Olsztyn. 3:1 i pierwszy sukces, w pierwszym seniorskim sezonie. W wieku 15 lat.
Przeniósł się do Górnika Zabrze i na wiosnę 2004 roku został piłkarzem 14-krotnego mistrza kraju. Zadebiutował jesienią, w meczu z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Pograł jeszcze w Pucharze Polski, bronił w rzutach karnych z Legią Warszawa i rozstał się z tym zespołem. Koszulkę zabrzan przywdział 12 razy.
Po wielu perturbacjach znalazł się w Southampton. Wyruszył spełniać marzenia. Ale wtedy, gdy Polska ponownie stawała się częścią Europy, poprzez wejście do Unii, nasi młodzi piłkarze nie budowali wielu pozytywnych historii na zachodzie. Kariery robili nieliczni, a szczególnie w krajach takich jak Anglia, Francja, czy Włochy.
Długo musiał pracować na swoją pozycję. Przeszkadzały mu kontuzje, forma sportowa, konkurencja, zmiany trenerów i inne zmienne. Lata na ławce Southampton uczyły pokory, ale Bartek nie poddał się.
Musiał zejść niżej. Wrócić do trzeciej ligi, ale w Anglii. Notts County okazało się wybawieniem. 90 występów, pewne miejsce w składzie, walka o utrzymanie i dobra forma dały efekty. Nastąpiło oczyszczenie mentalne i sportowe. Pojawiła się wiara w to, że kariera na Wyspach popędzi teraz we właściwą stronę.
Wrócił do Championship, podpisując umowę z Ipswich Town.
Celem elita
Pięć udanych kampanii, wiele skutecznych interwencji przy rzutach karnych. Nagrody dla piłkarza sezonu. 178 meczów i szacunek kibiców. Debiut w reprezentacji Polski i wyjazd na mundial. Stał się wtedy bramkarzem kompletnym.
Millwall i Londyn to nagroda za wytrwałość i rozwinięcie talentu. Tutaj potwierdził swoją klasę i przydatność dla drużyny. Nadal utrzymuje się w wymagającej angielskiej lidze. I nie brakuje mu ambicji. W wieku 36 lat wchodzi do bramki swojej ekipy na The Den. Podnosi rękę, dając sygnał sędziemu, że jest gotowy i rozpoczyna 500 występ w seniorskiej karierze.
A może spełni jeszcze jedno swoje marzenie. Premier League. Jest szansa.
Mecze Bartosza Białkowskiego w seniorskim futbolu.
Przedstawiona statystyka opiera się na danych z archiwalnych czasopism lokalnych i krajowych oraz stronach internetowych: portel.pl, "Dziennik Elbląski", "Przegląd Sportowy", worldfootball.net
Napisz komentarz
Komentarze