Mecz, który w zasadzie toczył się bez znaczenia dla ligowej tabeli, przyniósł zaskakująco dużo emocji. Olimpia czeka na spokojne dogranie sezonu, a Garbarnia już przed pierwszym gwizdkiem wiedziała, że wygrana Górnika Polkowice z Polonią Warszawa przystemplowała spadek przyjezdnych. Jednak mimo tego, nie można było odmówić walki obu stronom. Ekipa gości miała więcej sytuacji, ale futbol znów pokazał, że nie jest sprawiedliwy.
Początek gry i szybkie dwa ciosy. Trzecia minuta, rajd obrońcy Patryka Warczaka przez połowę boiska zakończył się celnym strzałem. Później zamieszanie w polu karnym, piłka odbijała się od zawodników, jak kula we flipperze, w efekcie znalazła się w siatce. Co ciekawe, znów we właściwym miejscu znalazł się Patryk Warczak i podwyższył wynik. A jeszcze, po strzale Karola Dziedzica w 7 minucie, piłka odbiła się od słupka.
Na trybunach konsternacja. Wszyscy byli zdziwieni takim obrotem spraw, nie bardziej, jak tym, że na ławce rezerwowych elblążan znalazło się tylko… 4 piłkarzy. W tym, bramkarz Andrzej Witan.
A byli to Dominik Kozera, Paweł Kazimierowski i Kacper Łaszak, czyli ci, którzy na co dzień grają częściej w IV-ligowych rezerwach. Skąd taka decyzja? Kacper Jóźwicki i Jan Sienkiewcz pauzowali za kartki, a reszta graczy, to znaczy Michał Kuczałek, Marcin Rajch, Adrian Piekarski, Marcin Czernis, zmagają się z urazami. „Ja nie jestem trenerem, który rozdaje minuty. Mogłem sobie ławkę zapełnić, ale nie jestem Świętym Mikołajem, na to trzeba zasłużyć i byli ci, którzy zasłużyli w tygodniu”, wyjaśniał szkoleniowiec elblążan Przemysław Gomułka.
Te dwa gole jednak nie osłabiły Olimpii, co trzeba pochwalić. W 42 minucie Marcel Stefaniak, jeden z lepszych piłkarzy wiosną, wymienił podanie w polu karnym z kolegą i będąc przed bramką kopnął przy słupku. To dało szansę w drugiej połowie, a Garbarnia wcale nie chciała odpuszczać. Gospodarze dążyli do strzelenia kolejnego gola i ta sztuka udała im się, po faulu na Mariuszu Gabrychu. W 56 minucie napastnik miejscowych buł faulowany i wykorzystał jedenastkę.
Drużyna spadkowicza miała dużą ambicję na zwycięstwo i kilka znakomitych okazji w końcówce spotkania. Skutecznie w bramce pokazywał się Łukasz Łęgowski, zmazując plamę błędu z Zagłębiem II Lubin. Pomagał mu także Dawid Wierzba, wybijając futbolówkę oraz Patryk Jakubczyk, który zrobił to z linii bramkowej. Gdy goście zagrali większą liczbą zawodników w ataku, Olimpia przeprowadziła kontrę. Prostopadła piłka i Maciej Famulak, będąc w sytuacji sam na sam, zapewnił trzy punkty.
Przemysław Gomułka (trener Olimpii Elbląg): W większości meczów Garbarni brakowało skuteczności. Szkoda, że żegna się z tą ligą. Grali ofensywnie i mnie się to podoba. Mecz był bardzo wyrównany. Rywal zaskoczył nas. W przerwie myśleliśmy jak pressować. Po bramce na 2:2 straciliśmy kontrolę, a przeciwnik miła kontry, które musi zakończyć golem. A później jedna i druga drużyna straciła siły, ale my nie straciliśmy wiary. A rywale pytają się, jak to robicie, ze brakuje wam kilku piłkarzy, a drużyna dalej gra swoje. Garbarnia jest wyznacznikiem naszej pracy. Przez pierwsze 30 minut w meczu pucharowym byliśmy zmiażdżeni, w drugim spotkaniu daliśmy radę, dzięki przygotowaniu fizycznemu, a dzisiaj rywalizowaliśmy jak równy z równym. To pokazuje rozwój i to, ze trzymamy się planu.
Maciej Musiał (trener Garbarni Kraków): Gratulacje dla Olimpii za grę do końca. My także graliśmy, ale skończyło się jak zawsze na wiosnę. W pierwszej połowie dobry mecz w naszym wykonaniu. Szkoda, że nie utrzymaliśmy prowadzenia. Ważna była ta bramka na 1:2. W drugiej połowie przeciwnik miał więcej z gry. Jednak mieliśmy więcej sytuacji. To jest dobre podsumowanie tej wiosny.
Olimpia Elbląg - Garbarnia Kraków 3:2 (1:2)
0:1 - Warczak 3', 0:2 - Warczak 12', 1:2 - Stefaniak 42', 2:2 - Gabrych 56' - k., 3:2 - Famulak 90'
Olimpia Elbląg: Łęgowski - Stefaniak, Sarnowski, Szczudliński (82' Łaszak), Wierzba, Stefaniak (87' Kazimierowski), Danilczyk, Famulak, Branecki, Łabecki, Gabrych (87' Kozera)
Napisz komentarz
Komentarze