Dawid Danilczyk, Michał Kuczałek, Łukasz Sarnowski i Jakub Branecki. Tych zawodników, z racji kontuzji czy kartek, nie było dzisiaj w kadrze meczowej Olimpii. Trener Przemysław Gomułka musiał, z racji przepisów, wystawić na boisku przynajmniej dwóch młodzieżowców. Na ławce posadził ich czterech, w drugiej linii zaufał Marcinowi Czernisowi, natomiast zmienił bramkarza. Między słupkami postawił na młodego Łukasza Łęgowskiego.
I nie był to dobry wybór.
Od pierwszej minuty zagrał także rezerwowy Kacper Szczudliński. I cała ta zdziesiątkowana ekipa miała poprawić humor kibicom i ograć broniące się przed spadkiem rezerwy z Lubina. Ich najgorsza defensywa w całej lidze, dawała nadzieję na zdobycie przez gospodarzy jednej, a może i dwóch bramek. Ta sztuka, przy takim rywalu i tak się jednak nie udała. Co gorsza, już w 7 minucie z kontuzją zszedł Marcin Czernis i nie wyglądało to najlepiej.
Widać było pomysł, by w ataku pojawiał się stoper, Adrian Piekarski. Jego wzrost przydał się w 9 minucie, gdy po podaniu ze skrzydła główkował, ale Szymon Weirauch był na posterunku. Później miejscowi mieli przewagę, ale nic z tego nie wynikało.
Zagłębie w kolejnych minutach pierwszej części miało coraz większą ochotę do posiadania piłki. W 25 minucie, po rajdzie skrzydłem, niecelnie strzelał Michał Bogacz. Dalej ten mecz wyglądał tak, że oba zespoły nie miały możliwości na stworzenie czegoś ciekawego i dokładności przy swoich akcjach, przez co sytuacji było jak na lekarstwo. Olimpia chciała prostymi środkami przedostać się w okolice bramki Miedziowych, ale próżno było szukać kreatora gry. Zagłębie dochodziło do głosu i rozgrywało sobie piłkę w końcówce tej połowy. Najpierw groźny strzał Cheikhou Dienga, a potem dośrodkowania w pole karne nie wykorzystał Paweł Kruszelnicki.
Druga odsłona to bardziej wyrównana gra i większa ochota gospodarzy. W 52 minucie Jan Sienkiewicz, notabene kolejny jego słaby mecz, podał na głowę Mariusza Gabrycha, ale napastnik elblążan nie trafił do siatki. Pojedynek nie porywał, a indywidualna akcja Marcela Stefaniaka była wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Gdy tak ten mecz toczył się w kierunku bezbramkowego remisu, gościom pomógł Łukasz Łęgowski. Bramkarz, który w tym meczu, uwaga, debiutował w trwającym sezonie w drugiej lidze, wypuścił dośrodkowanie rywala. Po chwili skorzystał z tego Cheikhou Dieng, który z bliska wpakował futbolówkę do bramki. Olimpia nie miała jednak atutów i siły ognia, aby odrobić dystans. W 76 minucie Maciej Famulak strzelał z rzutu wolnego, ale piłkę wybronił golkiper przyjezdnych.
W tym roku ekipa gospodarzy zagrała 12 meczów, natomiast w 8 pojedynkach nie strzeliła gola.
Opinię trenera, na temat takiej słabej wiosny, sytuacji kadrowej i transferów, przedstawimy w osobnym tekście.
Olimpia Elbląg - Zagłębie II Lubin 0:1 (0:0)
0:1 - Dieng 71'
Olimpia Elbląg: Łęgowski - Szczudliński, Piekarski, Jakubczyk, Czernis (7' Łabeck, 82' Kozera), Famulak, Stasiak, Stefaniak, Rajch, Sienkiewicz (82' Jóźwicki), Gabrych
Kuriozalny błąd bramkarza Olimpii i punkty jadą do Lubina. pic.twitter.com/BNE7bAxFhJ
— Michał Gryckiewicz (@ZiomsonP) May 13, 2023
Napisz komentarz
Komentarze