Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Poczta Polska domaga się abonamentu od człowieka, który nie ma telewizora

To nie żart. Poczta Polska potrafi się upomnieć o pieniądze od kogoś, kto od dawna nie używa telewizora, bo go nie ma. Sprawa ma już swój finał.

Każdy, kto w domu ma telewizor lub radio, musi płacić abonament. Może nie każdy, bo z uiszczania abonamentu RTV są zwolnieni m.in.:

  • osoby, które ukończyły 75 rok życia,
  • osoby zaliczone do I grupy inwalidzkiej,
  • weterani, którzy są inwalidami wojennymi lub wojskowymi,
  • osoby, które ukończyły 60 lat i mają prawo do emerytury, której wysokość nie przekracza miesięcznie kwoty 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia.

Pozostali muszą wywiązywać się z tego obowiązku, który jest jasno określony finansowo. Poczta Polska, która zajmuje się ściąganiem opłat, informuje:

  • Opłata za 1 miesiąc za radioodbiornik wynosi 8,70 zł (jeżeli abonent każdego miesiąca uiszcza opłatę, wówczas opłata za okres 12 miesięcy wyniesie 104,40 zł). 
  • Opłata za 1 miesiąc za odbiornik telewizyjny lub telewizyjny i radiofoniczny wynosi 27,30 zł (jeżeli abonent każdego miesiąca uiszcza opłatę, wówczas opłata za okres 12 miesięcy wyniesie 327,60 zł).

Nie ma, ale ma... płacić

Tymczasem okazuje się, że Poczta Polska potrafi upomnieć się o pieniądze od kogoś, kto nie używa, a nawet nie posiada żadnego z wymienionych sprzętów. 

„Pan Maciej wyrejestrował odbiornik telewizyjny, a później w 2007 roku sprzedał mieszkanie. W 2020 roku na swój nowy adres zamieszkania otrzymał wezwanie do zapłacenia ponad 1500 złotych zaległego abonamentu” – alarmuje serwis Interia.

A sam mężczyzna opowiada, że wyrejestrował odbiornik. To był czas, kiedy całymi dniami pracował i nie miał nawet czasu, żeby sięgnąć po pilota. 

Mężczyzna, który jest już emerytem,  uznał pismo PP za pomyłkę i grzecznie odpisał, że wyrejestrował odbiornik, postępując zgodnie z przepisami. I tu zaskoczenie, bo według Poczty Polskiej pomyłki nie ma. 

„Poczta Polska twierdziła, że rzekomo skutecznie odebrałem od nich pismo wysłane na poprzedni adres zamieszkania w sprawie nadania mi tego numeru” – opisuje pan Maciej.

Adresat przesyłki już tam nie mieszkał

O jaki numer chodzi panu Maciejowi? Otóż w latach 2007-2008 Poczta Polska nadawała numery identyfikacyjne posiadaczom książeczek RTV i wtedy zrobiła tak z panem Maciejem. Informację o tym wysłano mężczyźnie na stary adres, pod którym już nie mieszkał. Ten nigdy pisma nie odebrał. 

Sytuacja przestała być śmieszna, kiedy urząd skarbowy postanowił zająć rachunek bankowy emeryta. Żeby jeszcze podkreślić absurd sytuacji, było to nieaktywne konto, którego emeryt nie używa. 

– Po pierwsze, pan Maciej wyrejestrował odbiornik. Nie miał na tę czynność potwierdzenia, ale trudno oczekiwać, aby przez 14 lat taki dokument przechowywał. Żadne obowiązujące przepisy do tego nie obligują – komentuje sprawę Katarzyna Arasiewicz z Kancelarii Meritum.

Skąd mieli nowy adres?

Jest jeszcze pytanie o to, skąd Poczta Polska miała aktualny adres emeryta, skoro nigdy go jej nie podawał. Zdaniem prawniczki, nigdy nie powinno się to zdarzyć. Tym wątkiem zajął się już Urząd Ochrony Danych Osobowych. I okazało się to bardzo skuteczne, bo dopiero wówczas Poczta Polska dała emerytowi spokój.

„Po przeprowadzeniu analizy stanu faktycznego oraz zgromadzonej dokumentacji w sprawie, brak jest dokumentu potwierdzającego zarejestrowanie odbiorników radiofonicznych/telewizyjnych na dane osobowe pana Macieja, co uniemożliwia ustalenie istnienia obowiązku wynikającego z ustawy o opłatach abonamentowych” – tak Poczta Polska napisała w końcu do urzędu skarbowego.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama