Radunia Stężyca wydawała się idealnym rywalem na przełamanie. Drużyna walcząca o utrzymanie się w drugiej lidze nie jest także tą ekipą, która najlepiej radzi sobie w obronie. Mało tego, potrzebuje punktów, więc musi zagrać odważniej, aby je zdobywać. Olimpia po serii porażek nie mogła zbytnio przestraszyć przyjezdnych, ale jest na tyle solidnym zespołem, że potrafi wykorzystać słabości rywala.
Szczególnie, że ten jej na to pozwolił.
Trener Przemysław Gomułka szukał odpowiednich wyborów personalnych i posadził na ławce Marcina Czernisa. Wychowanek raczej w środkowej strefie nie zawodził, więc taki wybór mógł dziwić. Okazało się, że szkoleniowiec gospodarzy szybko zrezygnował z takiej taktyki i dał szansę młodzieżowcowi w drugiej części. Jak sam stwierdził, z korzyścią dla jego zespołu. Te słowa odzwierciedlały także boiskowe wydarzenia.
Jednak zanim druga połowa pozwoliła Olimpii przełamać serię przegranych i nieskuteczności, mecz w pierwszej części był całkiem ciekawy. Oba zespoły postawiły na ofensywną grę, co lepiej wychodziło miejscowym. Mnóstwo strzałów ZKS, dośrodkowań i zagrań do przodu pokazywało, że elblążanom zależy na trzech punktach. Ale i tak wydawało się, że znów pomysły Olimpii przyniosą jej tylko frustrację, bowiem wypady rywali były groźne i powinny zakończyć się minimum jednym golem. W 17 minucie Radosław Stępień minął Andrzeja Witana, ale na linii bramkowej piłkę wybił Łukasz Sarnowski. Przed przerwą Jan Sienkiewicz w znakomitej sytuacji sam na sam z golkiperem, strzelił trochę niechlujnie i trafił w niego.
Radunia na drugą połowę wyszła z jasnym nastawieniem zwycięstwa. Najpierw, po prostopadłym podaniu, napastnika gości powstrzymał jeszcze Andrzej Witan. Jednak po chwili, w identycznej sytuacji, Cezary Sauczek był już skuteczny i dał prowadzenie przyjezdnym.
Olimpia nie spuściła głów, za co trzeba elblążan pochwalić. To, co nie udało się Aronowi Stasiakowi, nie trafił on do pustej bramki, powiodło się Jakubowi Braneckiemu. W 68 minucie wykończył on składną akcję gospodarzy. Potem wspomniany Marcin Czernis strzelał z dystansu, a odbitą futbolówkę przejął ponownie Jakub Branecki i zdobył drugiego gola. Można było dostrzec, że pierwszy od ponad 500 minut gol Olimpii zrzucił ciężar z pleców elblążan i dał miejscowym mnóstwo ochoty do ataków. Radunia w zasadzie wtedy już nie zagrażała defensywie, a faworyt ustalił wynik. W 86 minucie celna główka Adriana Piekarskiego, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marcela Stefaniaka.
Olimpia ma dwa punkty straty do KKS Kalisz, będącego na 6 miejscu i trzy do piątej Wisły Puławy. Teraz większość meczów w tym sezonie, które jeszcze są do rozegrania, ZKS zagra u siebie, w tym dwa z rzędu na koniec rozgrywek. Jedyne wyjazdy czekają elblążan do Kołobrzegu i Warszawy.
Olimpia Elbląg - Radunia Stężyca 3:1 (0:0)
0:1 - Sauczek 47', 1:1 - Branecki 68', 2:1 - Branecki 73', 3:1 - Piekarski 86'
Olimpia Elbląg: Witan - Sarnowski, Piekarski, Kuczałek (90‘ Kozera), Stefaniak, Branecki (90‘ Kazimierowski), Danilczyk, Famulak (58‘ Czernis), Stasiak (90‘ Jóźwicki), Gabrych, Sienkiewicz (76‘ Rajch)
Napisz komentarz
Komentarze