Rozpoczęcie gry. Futbolówka za plecy obrońców, Filip Wilak lobuje Andrzeja Witana. Jeszcze próbował coś zrobić Michał Kuczałek, ale nie dał rady. Konsternacja i zdziwienie na trybunach. Czy to deja vu z meczu reprezentacji z Czechami? Na szczęście więcej goli dla Lecha II Poznań nie było, ale co gorsza, Olimpia ich także nie strzeliła.
Jak do tego doszło? Można by odpowiedzieć słowami piosenki, mówiąc „nie wiem”. Olimpia chciała tego gola strzelić, ale czasami tak jest, że do bramki nic nie chce wpaść. Próbował Jakub Branecki, po zagraniu Łukasza Sarnowskiego. A propos, ZKS zagra w mocniejszym składzie, bowiem do gry wrócili kluczowi młodzieżowcy: wspomniany obrońca i Marcin Czernis.
W 33 minucie Dawid Wierzba powinien wyrównać, ale dośrodkowania Jana Sienkiewicza nie zamienił na gola. Lech II w rewanżu miał okazję, dzięki strzałowi Szymona Pawłowskiego. Na posterunku golkiper elblążan.
Ataki trwały. Na początku drugiej odsłony Marcin Czernis będąc w sytuacji sam na sam nie trafił. W 68 minucie ten zawodnik posłał strzał w poprzeczkę. Blisko było w 80 minucie, po strzale najpierw Macieja Famulaka, strzał w słupek, a później dobitkę Mariusza Gabrycha obronił bramkarz rezerw Kolejorza.
Olimpia nadal jest w strefie barażowej. Nasi piłkarze do miejsc, dających bezpośredni awans, tracą 4 punkty. A więc nadal jesteśmy w grze. Co może niepokoić, to fakt, że górna część tabeli w drugiej lidze jest coraz bardziej płaska i trudno wytypować, kto jest faworytem do promocji. Teraz kolejne wpadki, mogą być bardziej kosztowne. W efekcie warto ich unikać i robić swoje.
Przemysław Gomułka (trener Olimpii): W pierwszej części Olimpia Elbląg zaspała, oddawała piłki i były kontry, z których Lech mógł podwyższyć na 2:0. Druga połowa to permanentne ataki na bramkę Lecha Poznań. Było to takie 45 minut, jakie oczekiwaliśmy od początku. Nie da się jednak wygrać meczu grając tylko 45 minut. Taki zimny prysznic może dobrze na naszą drużynę zadziałać, bo jeśli wychodzimy na pierwszą połowę tak jak to dzisiaj wyglądało, to nie zasługujemy na punkty. Jeśli chce się bić o tę pierwszą szóstkę, to nie możemy w jednej połowie zagrać dobrze, a w drugiej nie wystąpić. Mamy nadzieję, że w następnym tygodniu się zbierzemy i pokażemy, na co nas stać. Nie ma co się załamywać lub spuszczać głowy, bo ostatni raz przegraliśmy 15 października i teraz klata do przodu i następnym razem musimy pokazać przez 90 minut to co potrafimy, bo jesteśmy dobrą drużyną.
Olimpia Elbląg - Lech II Poznań 0:1 (0:1)
0:1 - Filip Wilak 1’
Olimpia Elbląg: Witan - Sarnowski, Wierzba (46' Jakubczyk), Piekarski, Kuczałek, Stefaniak (90' Szczudliński), Czernis, Danilczyk (46' Famulak), Senkevich (73' Rajch), Branecki (73' Jóźwicki), Gabrych
Napisz komentarz
Komentarze