Przed meczem awizowaliśmy to starcie, jako zawody dwóch ekip, aspirujących do awansu do pierwszej ligi. Gospodarze byli na trzecim miejscu, a Olimpia na szóstym, ale dzieliły ich tylko trzy punkty. Teraz piłkarze ZKS wyprzedzili miejscowych i co ważne, mają z nimi lepszy bezpośredni bilans. A to, na koniec sezonu, może mieć duże znaczenie.
W składzie gości pojawił się pauzujący poprzednio za kartki obrońca Adrian Piekarski. Na boisku zabrakło młodzieżowców Łukasza Sarnowskiego i Marcina Czernisa. W środku pola mógł pokazać się Paweł Kazimierowski, dla którego to był dopiero drugi występ w tej kampanii.
Oba zespoły trudno pokonać, a na trochę większej fali była ekipa Znicza. Jednak elblążanie okazali się skałą, na której ta fala zaczęła się załamywać. Od początki Olimpia była dobrze zorganizowana i nie dopuszczała zbytnio do groźnych sytuacji. Andrzej Witan złapał podawaną piłkę wzdłuż bramki w 7 minucie.
Przyjezdni próbowali zaskoczyć rywala stałymi fragmentami i piłkami w pole karne. Często robił to także Marcel Stefaniak, posyłający trudne piłki po rzutach z autu. Znicz miał problem, aby przedrzeć się w okolice bramki, czego efektem był jedyny strzał gospodarzy w pierwszej połowie. Z daleka, z którym golkiper nie miał kłopotów.
W 33 minucie jedna z akcji Olimpii okazała się skuteczna. Jan Sienkiewcz zagrał na skrzydło, Michał Kuczałek wrzucił, Jakub Branecki zgrał, a Mariusz Gabrych trafił przy słupku. Postawa gości była mądra, często ZKS atakował pressingiem i grał agresywniej. Znicz był niedokładny. W końcówce tej części Dawid Wierzba zablokował strzał po rzucie rożnym.
Znicz nie mógł poczynać sobie tak słabo cały czas, więc od początku drugiej połowy zaatakował. W 50 minucie prostopadłe podanie do Jakuba Wójcickiego, ale jego strzał zablokował Adrian Piekarski. Po chwili najlepsza szansa gospodarzy. Futbolówka w pole karne, ponownie do tego gracza, ale mając przed sobą tylko bramkarza, napastnik Znicza przestrzelił.
W zasadzie to było wszystko ze strony rywala, który znów popełniał błędy w rozegraniu oraz w kluczowych momentach. Olimpia miała więcej przestrzeni i zagrała kilka kontrataków. W nich strzelał Aron Stasiak, a po przejęciu piłki przez Marcela Stefaniaka, strzał Pawła Kazimierowskiego był zablokowany. W końcówce było trochę nerwów, ale dwie interwencje Andrzeja Witana uspokoiły sytuację elblążan.
Olimpia miała jeden celny strzał i zdobyła zwycięskiego gola. A rywal miał dwa strzały, z czego jeden niegroźny z kilkudziesięciu metrów. To pokazuje, że defensywa przyjezdnych była monolitem. Warto wyróżnić aktywnych Marcela Stefaniaka, harującego w środku pola Dawida Danilczyka, czy pewnego Michała Kuczałka.
Dla elblążan był to dziewiąty mecz z rzędu bez porażki w lidze. W tym roku na trudnych terenach, z bezpośrednimi rywalami w walce o promocję, ZKS wywalczył 5 punktów i nie dał sobie strzelić gola. Na wyjeździe goście są najskuteczniejsi w lidze, gdzie zdobyli 22 punkty. Olimpia jest konsekwentna i niewygodna, a to sprawia, że miejsca premiowane bezpośrednim awansem, są na tę chwilę już w zasięgu ręki.
Znicz Pruszków – Olimpia Elbląg 0:1 (0:1)
0:1 – Gabrych 32’
Olimpia Elbląg: Witan – Wierzba (72’ Szczudliński), Piekarski, Kuczałek, Stefaniak, Danilczyk, Każmierowski (80’ Gorzycki), Sienkiewicz (80’ Jakubczyk), Stasiak, Gabrych (72’Jóźwicki), Branecki (89’ Kozera)
Napisz komentarz
Komentarze