Mecz derbowy to zawsze piłkarskie święto i większa, jak zazwyczaj, presja fanów. Wśród piłkarzy ten ciężar na barkach także jest często odczuwalny. Można powiedzieć, że taka atmosfera unosiła się nad boiskiem w Olsztynie. Widać było, że oba zespoły były bardzo zaangażowane, aby osiągnąć tu dobry wynik jednak w obu ekipach zabrakło tego co najważniejsze. Mowa o skuteczności.
Stomil chciał udowodnić rywalom, że klęska w pierwszym jesiennym meczu była tylko potknięciem drużyny gospodarzy. Miejscowi, niesieni wsparciem kibiców, mieli szansę w 7 minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, z narożnika boiska, Piotr Kurbiel próbował zaskoczyć Andrzeja Witana. Bramkarz gości w zamieszaniu wybił piłkę tak, że przejął ją Hubert Sadowski. Mógł ją wepchnąć z bliska do bramki, ale Michał Kuczałek wybił ją z linii. Później ów napastnik Stomilu strzelał niecelnie.
Olimpia pierwszą szansę miała w 17 minucie. Jan Sienkiewicz strzelał w swoim stylu w długi róg bramki, ale futbolówka minimalnie minęła słupek. Najlepszą okazję na gola OKS miał w 20 minucie. Rzut wolny zza pola karnego, strzelał Maciej Spychała, ale Andrzej Witan efektownie sparował futbolówkę. Stomil miał w tej pierwszej części więcej konkretów, czego dowodem był także strzał Filipa Wójcika.
Jednak im dalej w mecz tym ZKS coraz bardziej wybijał piłkę z głowy Stomilu. Olimpia grała swoje, czyli rozgrywała od tyłu i budowała przewagę posiadaniem piłki. W 39 minucie, po sprytnym rozegraniu z rzutu rożnego, Jan Sienkiewicz znalazł Michała Kuczałka. Ten niepilnowany w polu karnym strzelał, ale zablokowali go defensorzy. Przez zakończeniem tej części białoruski rozgrywający znalazł jeszcze Jakuba Braneckiego prostopadłym podaniem, ale Jakub Mądrzyk umiejętnie wyszedł z bramki.
Druga część to gra Olimpii i obrona Stomilu, który nie stworzył prawie żadnej sytuacji. W 55 minucie Dawid Danilczyk przejął piłkę po pressingu, zagrał do Marcina Czernisa, ten do Jana Sienkiewicza, ale jego strzał trafił tylko w kamerę za bramką. Po chwili odpowiedź olsztynian i strzał Macieja Spychały, zablokowany przez Michała Kuczałka.
Olimpia szanowała piłkę, a Stomil nie potrafił zamienić na ciekawe sytuacje błędów przyjezdnych. W 61 minucie Jan Sienkiewicz podał na skrzydło do Mariusza Gabrycha. Napastnik gości pobiegł z obrońcą na plecach, aż do pola karnego, ale jego strzał z bliska obronił golkiper. Szansę w 82 minucie miał także Białorusin. Przejęcie i kontratak Olimpii. Marcin Czernis do Arona Stasiaka, ten wypatrzył Jana Sienkiewicza, ale mają tylko bramkarza strzelił on obok słupka.
Nasza drużyna zagrała solidnie, nie ustrzegła się błędów, a Stomil miał swoje szanse. Przewaga gości byłą zdecydowanie widoczna w drugiej połowie, ale nie dało to efektów. Olimpia ma styl i pomysł, który warto popierać, o czym z dużą pewnością siebie mówił po meczu trener Przemysław Gomułka. Zapis konferencji zasługuje na oddzielny tekst,.
Przemysław Gomułka: "Olimpia grała, Stomil wybijał" - czytaj zapis konferencji prasowej.
Ten remis może być niedosytem, ale najważniejsze mecze dopiero przed elblążanami.
Liczba meczu: 28. To tyle razy faulowali gracze ZKS. Walki było więc sporo.
W województwie panuje Olimpia Elbląg, a bilans historyczny jest na korzyść elblążan.
Stomil Olsztyn - Olimpia Elbląg 0:0
Olimpia Elbląg: Witan - Sarnowski, Kuczałek, Piekarski, Stefaniak, Jakubczyk, Czernis, Danilczyk, Sienkiewicz, Branecki (68' Stasiak), Gabrych (83' Rajch)
Napisz komentarz
Komentarze