Olimpia przywitała się z kibicami. Pogoda nie rozpieszczała tych, którzy pojawili się na trybunach przy Agrykola. Wiatr dawał się we znaki zarówno fanom, jak i piłkarzom. O tych podmuchach mówił na pomeczowej konferencji trener przyjezdnych Marek Saganowski. „W pierwszej części gry wiatr nam przeszkadzał”, opowiadał. Tych tłumaczeń nie rozumiał Przemysław Gomułka, szkoleniowiec ZKS, mówiąc, że wiatr w sumie wiał w dwie strony. W ogóle obaj trenerzy mieli rozbieżne zdanie na temat meczu.
Trudno się dziwić, bowiem dla Olimpii ten remis to jak porażka, o czym mówił sam szkoleniowiec miejscowych.
Dlaczego? Olimpia grała u siebie i chciała zdobyć pierwszy komplet punktów w tym roku. W składzie trener dał szansę od pierwszej minuty napastnikowi Mariuszowi Gabrychowi, kosztem Arona Stasiaka. Drużyna elblążan mimo chęci nie weszła dobrze w mecz. To Pogoń miała delikatną przewagę, a kilka stałych fragmentów mogło sprawić problem defensywie gospodarzy.
Wtedy to przyszła 14 minuta. Olimpia zagrała taką kontrę, jaką wiele razy w tym sezonie zaskakiwała rywali. Atak gości, piłką przejmują miejscowi i Jakub Branecki podaje do Mariusza Gabrycha. Ten nawija Tomasza Lewandowskiego i zdobywa gola. W pierwszej połowie Pogoń później nie zagroziła zbytnio bramce.
Druga część byłą bardziej emocjonująca. Przyjezdni zagrali odważniej, aczkolwiek to Olimpia miała wiele znakomitych sytuacji. Błąd obrony gości, piłka do pomocnika Jana Sienkiewicza, ale jeden z liderów zespołu miał dzisiaj wyjątkowo źle nastawiony celownik. Mając przed sobą w zasadzie tylko bramkarza, trafił w niego, posyłając lekki strzał.
Spektakularne pudło zaliczył w 62 minucie. Rzut karny wywalczył Jakub Branecki, będą faulowany przez Tomasza Lewandowskiego. Z jedenastu metrów strzelał Sienkiewicz, ale trafił w słupek. Futbolówkę dobił, ale gdy ta odbije się od konstrukcji bramki, strzelec nie może jej ponownie strzelić.
Pogoń przetrwała nawałnicę i odpowiedziała. W 68 minucie ze skrzydła dośrodkował zawodnik gości, a niepilnowany Cezary Demianiuk, z bliska wpakował piłkę do siatki. Wkrótce miał kolejną szansę. Strzał głową Mateusza Majewskiego i poprzeczka, a dobitka strzelca gola była niecelna.
Dla elblążan ten remis to spore rozczarowanie.
Marek Saganowski (trener Pogoni): Warunki sprzyjały zespołowi, który grał z wiatrem. W pierwszej my graliśmy pod wiatr. Bramkę straciliśmy po bardzo dobrze rozegranym kontrataku. W pierwszej połowie graliśmy na dwie szóstki, w drugiej zdecydowaliśmy się zagrać odważniej i mieliśmy inicjatywę. Olimpia jest bardzo dobrze przygotowana motorycznie, dobrze zagęszcza środek pola, gra ofensywnie. To cenny punkt.
Przemysław Gomułka (trener Olimpii): Pierwsza połowa była pod naszą pełną kontrolą, pod względem pressingu, fizyczności, doskoku. Pokazaliśmy ze jesteśmy lepszą drużyną. Uważam, że druga połowa była jedną z najlepszych połów jaką widziałem w Olimpii i musi się to zakończyć, jeżeli jest to średni dzień 3:0, a dobry nawet 5:0, a kończy się 1:1. Przeciwnik oddał w drugiej części jeden celny strzał. Czujemy się jakby to była porażka.
Olimpia Elbląg – Pogoń Siedlce 1:1 (1:0)
1:0 – Gabrych 14’, 1:1 – Demianiuk 68’
Olimpia Elbląg: Witan – Jakubczyk, Sarnowski, Kuczałek, Piekarski, Stefaniak (83’ Wierzba), Czernis, Jóżwicki, (83’ Famulak), Sienkiewicz (72’ Stasiak), Gabrych (72’ Rajch), Branecki
Kuriozalnie zmarnowany karny w drugiej lidze.
— Michał Libuda (@libudamichal) March 4, 2023
Sienkiewicz z Olimpii trafił w słupek, dobił i sędzie nie mógł uznać gola. pic.twitter.com/PrwlNodP5f
Napisz komentarz
Komentarze