Sezon 1985/86 był dla Olimpii Elbląg częścią złotych czasów. Wtedy to grała na zapleczu ówczesnej Ekstraklasy 6 razy w ciągu 7 lat. Akurat poprzednia kampania była rozgrywana w trzeciej lidze, ale szybko elblążanom udało się awansować. Na wyższym szczeblu, beniaminek walczył o utrzymanie i okazał się solidną ekipą.
W jednym z pierwszych pojedynków u siebie, Olimpia Elbląg zagrała z Błękitnymi Kielce. To była 5 kolejka premierowej rundy, a mecz zaplanowano w niedzielę. Ładna pogoda sprzyjała widowisku, ale nie ono było w tamtym czasie najważniejsze.
Stadion przy Agrykola 8 dawno nie gościł tak wielu ludzi. Pojawiło się ich ponad 16 000! Co ich tam przywiodło? Sportowe atrakcje.
Na obiekcie zorganizowano wtedy festyn z okazji Dnia Energetyka, czyli „Zamech-miastu”. O godzinie 14:00 na murawę wkroczyła orkiestra garnizonowa. Nawet boczne boisko było pełne elblążan. Później na płycie wylądowali skoczkowie spadochronowi. Przed 15:00 pojawili się także piłkarze Olimpii, wraz z dyrektorem Zamechu.
Gospodarze zagrali z Błękitnymi, ale przegrali 0:3. W przerwie spotkania odbyły się wyścigi gokartów. Jednak co najciekawsze działo się na festynie sportowo-rekreacyjnym.
W nim brały udział reprezentacje zamechowskich wytwórni. Rywalizowały z sztafetach narciarskich, slalomie rowerowym, slalomie piłkarskim, na torze przeszkód, w trójboju rodzinnym i wielu innych podobnych grach. To wszystko na żywo komentował duet Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Szaranowicz.
„Ubarwiali przebieg tych konkurencji znani redaktorzy telewizyjni, prowadzący turniej odpowiednimi, wzbudzającymi salwy śmiechu na widowni, komentarzami”, pisał Głos Zamechu. Można ich było od razu rozpoznać. Obydwaj w koszulkach z krótkim rękawem, mogli poprowadzić imprezę, której na co dzień raczej nie relacjonowali. Widać, że legendy polskiego mikrofonu czasem wyjeżdżały w teren.
Najlepsza ekipa okazała się z wytwórni metalurgicznej. Otrzymała ona oczywiście puchar. A nagrodę dostali także kibice tej drużyny, którym wręczono wtedy 200 balonów, 300 lizaków i wycieczkę na grzybobranie. Ciekawą drogę przebył więc Dariusz Szpakowski, aby stać się znaną postacią w polskim komentarzu sportowym.
Fot. Głos Zamechu, J. A. Folwarczny
Napisz komentarz
Komentarze