Szczypiornistki z Elbląga chcą wywalczyć awans do grupy mistrzowskiej w Superlidze. Aby to osiągnąć powinny wygrywać spotkania z zespołami z dolnych rejonów tabeli i czasem pokusić się o punkty z teoretycznie lepszymi rywalkami, znajdującymi się wyżej w ligowej hierarchii od EKS. W tym drugim zadaniu Start radzi sobie jednak trochę gorzej.
Gdy tylko MKS Lublin złapał swój rytm, odjechał przyjezdnym w szybkim tempie. Taka sytuacja miała miejsce już na początku meczu. W 7 minucie Nikola Głębocka rzuciła na 2:3, prowadziły wtedy miejscowe, ale niewielka przewaga faworytek utrzymała się tylko przez chwilę. Lublinianki rozpoczęły swój koncert już w tej części spotkania. Przez 13 minut nie pozwoliły Startowi rzucić ani jednego gola. Wtedy to popisały się 9 celnymi rzutami z rzędu i na tablicy wynik wskazywał 12:2. Ekipa trenera Romana Monta odpowiedziała dwoma golami, mimo dwóch dwuminutowych kar dla Marty Gęgi, za sprawą Nikoli Szczepanik i Weroniki Weber. MKS szybko odzyskał kontrolę i pierwszą połowę wygrał 15:7.
Przebieg meczu nie zmienił się także i później. MKS systematycznie powiększał dystans nad Startem, a ten zwiększył się do ogromnych rozmiarów w 42 minucie. Wtedy to gospodynie mogły się cieszyć z pięciu bramek z rzędu i prowadzenia 24:11. Po chwili zrobiło się 28:13. Ten wynik mówi o tym spotkaniu wszystko. W końcówce udało się ten występ trochę przypudrować, za sprawą trzech trafień przed zakończeniem pojedynku. Na listę strzelczyń w zespole MKS wpisywało się 11 zawodniczek. W składzie gości ten przywilej miało tylko 6 piłkarek.
Takie mecze są dla Startu poligonem doświadczalnym, bowiem o realizację celu elblążanki grać będą z innymi.
MKS FunFloor Lublin - EKS Start Elbląg 35:19 (15:7)
EKS Start Elbląg: Ciąćka, Hypka - Gęga 5, Weber 5, Głębocka 3, Stapurewicz 3, Szczepanik 2, Kostuch 1, Dworniczuk, Costa, Owczarek, Knezevic, Tarczyluk, Stefańska
Napisz komentarz
Komentarze