Spotkały się dzisiaj zespoły, które były na fali. Olimpia Elbląg wygrała trzy mecze z rzędu, a Motor Lublin za kadencji nowego trenera, regularnie punktuje i potrafił odprawić dwie ekipy z wyższego poziomi rozgrywkowego, podczas występów w Fortuna Pucharze Polski. Tak więc pozycja w tabeli i różnice punktowe mogły zamazywać obraz tego pojedynku. Obaj szkoleniowcy byli tego świadomi, więc zawody były pokazem taktyki, w której dużą uwagę zwracało się na ustawienie na boisku i próby zaskoczenia rywala.
Co ciekawe w pierwszych minutach był to otwarty mecz. Motor grał odważnie i miał swoją szansę w 9 minucie. Filip Wójcik otrzymał prostopadłe podanie w pole karne, ale jego strzał obronił wychodzący z bramki Andrzej Witan. Kapitan nadal utrzymuje formę na miano najlepszego bramkarza na tym poziomie.
Olimpia odpowiedziała z przytupem. Minutę później obrońca miejscowych wybił futbolówkę z własnego pola karnego, a ta od razu trafiła pod nogi Jana Senkevicha. On znalazł się wtedy na środku boiska i nagle okazało się, że drużyna trenera Przemysława Gomułki ma sytuację 2 na 2. Pomocnik ekipy ZKS wygrał pojedynek z rywalem, podał do Arona Stasiaka, który minął golkipera i skierował piłkę do siatki.
Motor znów jednak zaatakował. Po chwili strzał Jakuba Szuty obronił Andrzej Witan. Jednak tę odbitą futbolówkę przejął później Mariusz Rybicki i strzelał tam, gdzie nie było bramkarza Olimpii. Wtedy pojawił się Łukasz Sarnowski i głową wybił to zagranie z linii bramkowej.
Przyjezdni szukali swoich szans, ale natrafiali na skuteczne interwencje obrońców. W 41 minucie taką popisał się Adrian Piekarski, wygarniając piłkę wślizgiem przed bramką. A propos tego gracza, był to bardzo dobry występ zawodnika, który powstrzymywał sporo akcji rywala. Obrona elblążan dała się zaskoczyć w 45 minucie, gdy dośrodkowanie Filipa Wójcika na gola zamienił Rafał Król, który uprzedził Łukasza Sarnowskiego. Ekipa lublinian miała także znakomitą okazję w doliczonym czasie tej części, ale Piotr Ceglarz przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Druga połowa była jednak mniej emocjonująca. Na boisku niewiele się działo. Ciekawiej było na trybunach, gdzie można było dostrzec oprawę w barwach naszego klubu. Sędzia często używał gwizdka, upominając zawodników obu zespołów za faule. W takich warunkach Olimpia mogła mimo wszystko wygrać.
Mowa tu o sytuacji w końcówce spotkania. Marcin Czernis poszedł w indywidualnej akcji między defensywę gości i znalazł się przed bramkarzem. Strzelił jednak w golkipera, natomiast po chwili Jan Senkevich nie trafił w bramkę.
Olimpia Elbląg przezimuje na miejscach premiowanych grą w barażach. A to bardzo przyzwoity wynik. Wkrótce na Express Elbląg duże podsumowanie tej części rozgrywek.
Przemysław Gomułka (trener Olimpii Elbląg): Trafiły na siebie dwie drużyny, z różnymi możliwościami. Motor jest mega zorganizowany. To jest inny świat, jest tam dużo osób w sztabie. Pokazaliśmy na boisku, że możemy rywalizować. W pierwszej połowie bardzo dobrze kontrolowaliśmy grę z piłką przy nodze. Mieliśmy momenty, gdzie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, ale brakowało nam finalizacji. Później byliśmy bardziej zajęci sobą, dyskusjami z sędzią niż naszą grą. Mecz stał się szarpany. Remis jest sprawiedliwym wynikiem dla obu drużyn.
Gonçalo Feio (trener Motoru Lublin): Mecz na pewno intensywny. Obie drużyny pokazały charakter i nieustępliwość. W pierwszej połowie to był lepszy mecz. Olimpia to drużyna z pomysłem na grę. Każdy dzisiaj chciał grać pressingiem. Błąd przy stałym fragmencie gry, za który jestem odpowiedzialny jako trener i tracimy gola. Jednak zasłużyliśmy na gola w pierwszej części. W drugie było dużo pojedynków fizycznych. W takim meczu musimy więcej grać w piłkę. Zabrakło nam panowania nad meczem.
Olimpia Elbląg - Motor Lublin 1:1 (1:1)
1:0 - Stasiak 10', 1:1 - Król 44'
Olimpia Elbląg: Witan – Jakubczyk (86' Wierzba), Sarnowski, Kuczałek, Piekarski, Stefanik, Danilczyk, Czernis, Senkevich, Stasiak (86'Branecki), Wojtyra (75' Rajch)
Napisz komentarz
Komentarze