To, że pojedynek w Kaliszu nie będzie łatwy, wiadomo było od momentu losowania. Jednak fakt starcia z zespołem, który występuje na tym samym poziomie co Olimpia, był pewnego rodzaju szczęściem w tym turnieju. Można było trafić na renomowanego rywala i odpaść z honorem, lub realnie powalczyć o awans. Szansa była, ale gospodarze od początku wykorzystali grę na swoim stadionie i ustawili mecz na własną korzyść.
Trener Przemysław Gomułka zrobił kilka rotacji w składzie. Jego pomysł na każdy mecz to walka o zwycięstwo i możliwie jak najsilniejsza jedenastka. Natomiast można się było spodziewać, że w barwach ZKS dostaną szansę inni, dotychczas mniej grający. I tak oto w bramce pojawił się Łukasz Łęgowski, zaś w polu starał się Konrad Gutowski.
W obronie zabrakło odsuniętego do drużyny Kamila Wengera, a ciekawostką jest fakt, że rolę kapitana pełnił 19-letni wychowanek Łukasz Sarnowski. Na ławce zasiadł pomocnik Jan Senkevich. Oprócz tych ruchów, zespół wybiegł w najsilniejszym zestawieniu.
Co z tego, skoro Kalisz zagrał tak, jak się tego spodziewano, czyli z chęcią dominacji przyjezdnych. Jest to drużyna efektowna, która ma dużą szansę na awans do pierwszej ligi i jest świadoma swojej siły. W 7 minucie Żółto-Biało-Niebiescy mogli podziękować swojemu golkiperowi i Nestorowi Gordillo, bowiem hiszpański napastnik nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego za zagranie ręką. Trafił w spojenie słupka z poprzeczką.
Po kilku minutach już się jednak nie pomylił. Otrzymał piłkę z rzutu rożnego i płaskim strzałem zdobył pierwszego gola. W 40 minucie mógł znów zmieścić futbolówkę w siatce, ale ta trafiła w słupek. Na początku drugiej połowy lepiej nastawił celownik i po podaniu Wiktora Smolińskiego, znalazł się w polu karnym, a za chwilę drugi raz pokonał bramkarza Olimpii.
Nasza drużyna nie miała zbyt wielu okazji do zdobycia gola. W 76 minucie strzał gracza gości obronił Mateusz Górski. Kalisz skupił się wtedy na utrzymaniu korzystnego rezultatu i to KKS osiągnął historyczny wynik, którym jest wywalczenie promocji do kolejnego etapu Pucharu.
Więcej zdjęć i informacji dostępne są na profilu Fakty Kaliskie Sport tutaj.
Bartosz Tarachulski (trener KKS Kalisz): Ogromna radość. To było zasłużone zwycięstwo. Chłopcy nie podłamali się niestrzelonym karnym i strzelili dwa gola.
Przemysław Gomułka (trener Olimpii Elbląg): Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na ciężki teren, do drużyny, która nie pamięta kiedy tutaj poprzednio przegrała. Chcieliśmy się postawić. Uważam, że w pierwszych 20 minutach Kalisz powinien ten mecz zamknąć. Mieli sytuacje do tego, rzut karny, słupek. Z przebiegu spotkania trzeba powiedzieć, że Kalisz jest zasłużonym zwycięzcą tego meczu. Denerwuje mnie to, że straciliśmy bramkę w pierwszych minutach, ale potem mieliśmy szansę zdobyć gola. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy do przerwy remisować. W drugiej połowie szybko dostaliśmy bramkę, ale to nas nie złamało i dążyliśmy do bramki kontaktowej. Kalisz konsekwentnie bronił w tej części gry.
KKS Kalisz - Olimpia Elbląg 2:0 (1:0)
1:0 - Gordillo 18', 2:0 - Gordillo 51'
W 7 minucie Nestor Gordillo nie wykorzystał rzutu karnego.
Olimpia Elbląg: Łęgowski - Sarnowski, Kuczałek, Jakubczyk (69' Wierzba), Czernis (77' Famulak), Danilczyk, Gutowski (77' Kaźmierowski), Stefaniak, Rajch (69' Senkevich), Wojtyra (60' Branecki), Stasiak.
Napisz komentarz
Komentarze