Cała Polska widziała. Kamery TVP Sport znów zawitały do Elbląga. A trudno było się dziwić, bowiem spotkały się dwa zespoły, które mają swój styl i ambicje. Kotwica wiadomo, lider, ale Olimpia także zaskakuje. To był także pojedynek dwóch młodych trenerów. Przemysław Gomułka przechytrzył w nim Marcina Płuskę.
To ciekawy moment sezonu. Drużyny zaczynają odczuwać zmęczenie rozgrywkami, które są intensywne, z racji przerwy na mundial. Olimpia trenowała i trenuje bardzo mocno, co daje często efekt, w postaci wrzucania kolejnego biegu, gdy rywal zaczyna słabnąć. Na takiego wyglądała dzisiaj Kotwica. Niby prowadziła grę, ale robiła to w jednostajnym tempie, nie zaskakując rywala. – To nie była taka gra jaką chcemy w naszym wykonaniu – mówił szkoleniowiec gości Marcin Płuska.
I nie pomylił się. Przyjezdni w pierwszej części nie stwarzali wielu sytuacji. Na początku strzał niecelny Roberta Obsta, później spore problemy lidera z przedarciem się w pole karne gospodarzy. Olimpia nie bała się grać tego, co chciała. A chciała rozgrywać od własnej bramki, nawet mimo presji rywala. Gdy w jednej takiej akcji prawie udało się wyjść z kontrą, trener ZKS mimo wszystko bił brawa. O to mu chodzi.
W 26 minucie aktywny Jan Senkevich dośrodkował ze skrzydła, a przed bramką znalazł się Damian Kostkowski, który wpakował piłkę do własnej siatki. Kotwica musiała ruszyć do przodu, ale wielkiej werwy nie pokazała. Stać ją było tylko na groźne zagranie z rzutu wolnego, w wykonaniu Pawła Łysiaka, ale na posterunku był Andrzej Witan. Olimpia odpowiedziała. Białoruski pomocnik strzelał zza pola karnego i efektownie piłkę tę obronił Oskar Pogorzelec.
- W przerwie mówiłem, że Kotwica ma w obronie problem z długą piłką. I to było piękne, że już na początku tak zdobyliśmy gola na 2:0 – mówił Przemysław Gomułka. Omawianą akcję rozpoczął Andrzej Witan. Zagrał od razu w defensywę gości, tam zgrał futbolówkę Aron Stasiak, sprintem popisał się Dawid Wojtyra i mocnym strzałem sprawił, że piłka odbiła się od słupka, po czym wpadła do bramki.
Swoje okazje mieli jeszcze Aron Stasiak, Adrian Piekarski i Jan Senkevich, ale zabrało w nich niewiele, aby zakończyły się sukcesem. Kotwica próbowała, ale obrona gospodarzy tężała. W zasadzie błędów to nie popełniała, z wyjątkiem tego z 80 minuty, gdy podanie do bramkarza od Adriana Piekarskiego przejął wprowadzony Grzegorz Goncerz, ale z kilku metrów nie dał rady wychodzącemu golkiperowi. Nasza ostoja w bramce dała radę.
Ekipa miejscowych była lepiej dysponowana i przygotowana do rywalizacji. Pierwszy gol pomógł elblążanom grać swoje, ale faktem jest, że i później lider nie miał zbyt łatwo. W taki oto sposób Olimpia jako pierwsza ograła kandydata do awansu. To nie był przypadek.
Przemysław Gomułka (trener Olimpii Elbląg): Jestem bardzo zadowolony z wyniku, a jeszcze bardziej ze stylu. Po meczu z Radunią rozmawialiśmy, że chcemy grać tak jak trenujemy. Denerwowało mnie to, że to się nie udawało. Pokazaliśmy odpowiednią reakcję, że potrafimy bronić i nie baliśmy się grać od tyłu. Braliśmy ten fakt na siebie.
Marcin Płuska (trener Kotwicy Kołobrzeg): Błąd indywidualny ustawił to spotkanie. Na boisku było sporo zwężania pola gry, fauli, agresywnej gry, co nie sprzyjało płynnym akcjom. W drugiej połowie chcieliśmy strzelić gola, mieliśmy na to szansę ze stałego fragmentu. Porażka boli, ale razem wygrywamy i razem przegrywamy. Jesteśmy pokorni. To dobrze, że możemy już we wtorek to nadrobić.
Olimpia Elbląg – Kotwica Kołobrzeg 2:0 (1:0)
1:0 – Kostkowski 26’ - sam., 2:0 – Wojtyra 48’
Olimpia Elbląg: Witan – Sarnowski (71' Łabecki), Kuczałek, Wenger, Piekarski, Jakubczyk, Danilczyk (70' Famulak), Senkevich (82' Gutowski), Czernis, Wojtyra (62' Branecki), Stasiak (83' Rajch)
Napisz komentarz
Komentarze