Na dnie Bałtyku zidentyfikowano ok. 300 wraków okrętów, w tym ok. 100 w Zatoce Gdańskiej. Te najgroźniejsze to pochodzące z okresu II wojny światowej Stuttgart i Franken.
Z pierwszego już wydobywa się paliwo, drugi, z powodu korozji może się zapaść w każdej chwili i spowodować ogromną katastrofę ekologiczną. Do tego w rejonie Głębi Gdańskiej może spoczywać na dnie co najmniej kilkadziesiąt ton amunicji i bojowych środków trujących (BŚT), w tym jeden z najgroźniejszych iperyt siarkowy. Od czasów wojny kilkakrotnie doszło do poparzenia nim rybaków i plażowiczów.
Od kilku lat media i naukowcy alarmują, że na dnie Bałtyku w pobliżu polskiego wybrzeża spoczywają bomby ekologiczne. Są to wraki z drugiej wojny światowej i zatopiona po jej zakończeniu broń chemiczna i amunicja.
Dlatego też Najwyższa Izba Kontroli poprosiła naukowców, przedstawicieli władz oraz organizacji ekologicznych o opinie na temat możliwych zagrożeń i sposobów ich zapobieżenia. Otwierając dyskusję Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że w Krajowym Planie Zarządzania Kryzysowego szacuje się, że uwolnienie zaledwie jednej szóstej środków chemicznych ze zbiorników zalegających na dnie Bałtyku mogłoby całkowicie zniszczyć życie w Bałtyku na ok. 100 lat.
Już w kwietniu ma się rozpocząć kontrola NIK ”Przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego”. Jest ona wynikiem informacji płynących od naukowców, ekologów i mediów. Badane będą Urzędy Morskie, Ministerstwa Środowiska oraz Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej a także urząd Generalnego Inspektora Ochrony Środowiska.
Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że kontrola podjęta z inicjatywy własnej NIK ma przede wszystkim sprawdzić czy podjęto właściwe działania wobec zatopionych materiałów niebezpiecznych - wraków z paliwem i bojowych środków trujących, jak szacowane są ryzyka wystąpienia skażeń i jak urzędy monitorują miejsca, w których znajdują się wraki i broń.
Źródło: NIK
Napisz komentarz
Komentarze